Lider PO Donald Tusk opowiedział się w sobotę za 20-proc. podwyżką dla pracowników tzw. budżetówki, czyli służby zdrowia, oświaty, kultury oraz urzędników. To właśnie oni - jak przekonywał - są dziś w najtrudniejszej sytuacji, zarabiając często ok. 2 tysięcy złotych.
Tusk wziął w sobotę udział w debacie liderów czterech partii współtworzących Koalicję Obywatelską: PO, Nowoczesnej, Inicjatywy Polska oraz Zielonych. Debata była częścią sobotniej konwencji Nowoczesnej, podczas której mają zostać wybrane nowe władze partii. Politycy dyskutowali o wyzwaniach, którymi - według nich - powinna zająć się KO.
Szef Platformy Obywatelskiej upomniał się o wyższe zarobki dla osób zatrudnionych w "budżetówce". "Musimy to głośno i wyraźnie powiedzieć: dzisiaj tzw. sfera budżetowa - to są ludzie kultury, sztuki, to są pielęgniarki, ratownicy medyczni, urzędnicy, pracownicy pomocy społecznej - jest w szczególnie trudnej sytuacji" - przekonywał Tusk.
Zwrócił uwagę, że tzw. tarcze antycovidowe w czasie pandemii były przeznaczone głównie dla przedsiębiorców, tymczasem pracownicy "budżetówki", którzy także ciężko pracują i tworzą "państwo", zarabiają bardzo mało.
Według Tuska tzw. sfera budżetowa powinna otrzymać 20 proc. podwyżki. "Jeśli bazowe wynagrodzenie podnieślibyśmy w sferze budżetowej o 20 proc. - nie mówię o +R-ce+, mówię o tych, co na dole ciężko harują od rana do wieczora, to np. nauczycielka ze Zduńskiej Woli będzie miała raptem 2800 zł (wynagrodzenia) i to w czasie, kiedy Glapiński (prezes NBP - PAP) dostaje 600 tys. zł premii i ma 1,1 mln. rocznie wynagrodzenia i funduje Polakom 11-procentową inflację" - stwierdził szef PO.
Dodał, że 20-proc. podwyżka dla "budżetówki" to koszt rządu 30 mld zł rocznie. Skrytykował przy tym PiS za "zmarnotrawienie dziesiątek czy nawet setek miliardów złotych" w ciągu siedmiu lat rządów. "Już pewnie ludzie zapomnieli, że kaprys Kaczyńskiego, Sasina, Morawieckiego, nie wiem czyj do końca, czyli Baranów ma kosztować 100 mld złotych. Nie chce mi się też powtarzać tych opowieści i Ostrołęce, gdzie 2 mld zł poszło w piach, a 8 mld mają jeszcze zamiar wydać" - wyliczał Tusk.
Postulat Tuska poparł lider Nowoczesnej Adam Szłapka. Według niego, polskie państwo potrzebuje dobrej organizacji i usług publicznych na wysokim poziomie. "Musimy być dobra edukacja, dobry system ochrony zdrowia, a ci którzy tam pracują - nauczyciele, pielęgniarki muszą oczywiście w sposób godny zarabiać" - zaznaczył poseł.
Urszula Zielińska (Zieloni) upomniała się m.in. o uchodźców, którzy wciąż koczują w lasach przy granicy polsko-białoruskiej. "Tam wciąż, w polskich lasach, umierają ludzie i to wtedy, kiedy my Polacy już udowodniliśmy i pokazaliśmy, że mamy serca otwarte na to, żeby przyjąć miliony ludzi, którzy uciekają przed wojną" - zauważyła posłanka. Jak dodała, odpowiedzialny za to jest polski rząd, który łamie prawo, nie chcąc udzielić pomocy kilkuset ludziom. To także, jak mówiła, jedno z wyzwań dla KO.
Barbara Nowacka (Inicjatywa Polska) podkreślała z kolei konieczność budowania szerokiego bloku opozycji. "Zrobimy wszystko - mówię to w imieniu Inicjatywy Polskiej - aby przekonać każdą niezdecydowaną osobę i każdego potencjalnego koalicjanta, że partnerska współpraca, odwaga i wiara w to, że nasz program zbuduje po prostu uczciwszą Polskę" - zadeklarowała Nowacka.
Przestrzegała też, że Prawo i Sprawiedliwość może "skręcić" następne wybory parlamentarne. Stąd - jak przekonywała posłanka - konieczne jest "wielkie zaangażowanie" sił opozycyjnych. (PAP)
Autor: Marta Rawicz