Na akcję Alaksandra Łukaszenki z wykorzystaniem migrantów trzeba odpowiadać w sposób zorganizowany, najlepiej przy wykorzystaniu instytucji unijnych - powiedział we wtorek PAP poseł Robert Kropiwnicki (KO).

Bieżący kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Alaksandra Łukaszenki - podkreślili premierzy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii w wydanym w poniedziałek oświadczeniu. Wezwali też władze białoruskie do zaprzestania działań prowadzących do eskalacji napięć. Oświadczenie jest pokłosiem sobotniej wideokonferencji, która została zwołana z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego, a w której wzięli udział premierzy: Litwy Ingrida Simonyte, Łotwy Arturs Karins i Estonii Kaja Kallas. Tematem była sytuacja na granicach z Białorusią, w tym spowodowanym przez Białoruś napływem migrantów do Europy.

W Usnarzu Górnym, na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, od kilkunastu dni koczuje grupa migrantów; osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze; migranci nie chcą wracać na Białoruś. Według ostatnich informacji Straży Granicznej grupa koczujących liczy 24 osoby.

Sytuację na granicy komentował w rozmowie z dziennikarzami poseł KO i członek zarządu PO Robert Kropiwnicki.

"Alaksandr Łukaszenka najwyraźniej chce się mścić na Unii Europejskiej, na Polsce, Litwie. Trzeba do tego podchodzić w sposób zorganizowany, przez instrumenty Komisji Europejskiej, z udziałem Fronteksu, żeby Polska czy Litwa nie zostały same" - zaznaczył Kropiwnicki.

Przypomniał, że już kilka tygodni temu była ostra akcja z udziałem uchodźców na granicy Białorusi z Litwą. "To był czas na przygotowanie się, bo wiadomo było, że to tylko kwestia czasu, aż to samo będzie się działo na polskich granicach" - powiedział Kropiwnicki. "Rząd to przespał, wtedy trzeba było organizować międzynarodowe wsparcie dla obrony tej granicy, a także budować płoty" - dodał.

Poseł zwrócił też uwagę, że "nawet w tym kryzysie nie słyszymy głosu ministra spraw zagranicznych, a wiceministrowie to nie ta ranga". Jeśli chodzi o grupę migrantów znajdujących się na granicy polsko-białoruskiej, jego zdaniem należałoby stworzyć im możliwość dostarczenia wniosków o azyl, jeżeli chcą takie wnioski złożyć.

W ostatnich miesiącach na granicach Białorusi z UE gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych migrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów. Najwięcej osób trafiło dotąd na Litwę, która zarzuciła Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej.

Po tym, jak Litwa przyjęła przepisy umożliwiające jej służbom granicznym odsyłanie migrantów na Białoruś, ich grupy przekierowały się na granicę z Łotwą i Polską. Również Łotwa podjęła decyzję o odsyłaniu migrantów i wprowadziła na granicy stan sytuacji wyjątkowej. W czwartek szefowa litewskiego MSW Agne Bilotaite, po ponad dwóch tygodniach stosowania taktyki zawracania migrantów, poinformowała, że sytuacja się stabilizuje. Szacuje się, że od tego czasu nie wpuszczono na Litwę ponad 1,5 tys. osób.

Szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział w poniedziałek, że jeszcze w tym tygodniu rozpocznie się budowa płotu na granicy polsko-białoruskiej; zostanie zbudowany z zasieków i będzie miał 2,5 metra wysokości.