Większość senacka ma zagwozdkę, czy poprzeć ustawę podwyższającą uposażenia lokalnych włodarzy i prezydentów. Może też zgłosić własny projekt

Nad przyjętą niedawno przez Sejm nowelizacją ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe pochylą się teraz dwie senackie komisje: samorządu terytorialnego i administracji państwowej oraz budżetu i finansów publicznych. Senat zbiera się 9 i 10 września.
Wskutek zmian maksymalna pensja lokalnego włodarza wzrośnie z ok. 12,5 tys. zł do ok. 20 tys., a dla obecnego prezydenta – z ponad 20 tys. (uwzględniając dodatek za wysługę lat) do ok. 27,5 tys. zł.
Odpowiedź na pytanie, co z ustawą zrobi izba wyższa, nie jest taka prosta. – Spodziewam się, że rozstrzygnięcie klubowe nastąpi najwcześniej w przyszłym tygodniu – mówi senator KO Bogdan Zdrojewski. – Jest pewien kłopot, bo jako Koalicja Obywatelska złożyliśmy w Sejmie projekt zamrażający wynagrodzenia m.in. parlamentarzystom. Do tego stoimy przed widmem buntu przedstawicieli budżetówki w kontekście bardzo wysokiej inflacji – wskazuje senator.
Z kolei szef senackiej komisji samorządowej Zygmunt Frankiewicz (KO) zwraca uwagę na niejednolite wyniki głosowania sejmowego nad ustawą po stronie opozycji. Przeciwko niej był klub KO, częściowo Lewicy, do tego Konfederacja czy Polska 2050 Szymona Hołowni. Ale za byli ludowcy, pięciu posłów z Lewicy czy trzech działaczy Kukiz’15. – Dyskusja może być więc ciekawa, a na dziś mogę mówić wyłącznie w swoim imieniu. Ja zamierzam głosować za, dopuszczam poprawki, ale zdecydowanie zamierzam skorzystać z okazji do podniesienia pensji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, bo to, co mamy w tej chwili, jest nieakceptowalne – deklaruje Frankiewicz.
Na dziś trudno więc o jednoznaczną deklarację większości senackiej. Jedni rozmówcy zakładają poparcie ustawy z poprawkami, inni obstawiają wstrzymanie się od głosu. Nikt natomiast nie powiedział nam o zawetowaniu ustawy.
Senator Frankiewicz wskazuje na pewien konkretny scenariusz działań. – Teraz zapewne przyjmiemy projekt z poprawkami, a gdy to zostanie zrealizowane, to być może jako grupa senatorów wywodzących się z samorządu wyjdziemy z pomysłem naszego projektu. Trzeba jak najszybciej ucywilizować poziom wynagrodzeń wójtów, burmistrzów i prezydentów miast – mówi.
Jak słyszymy, bazą dla ewentualnej inicjatywy senackiej będą propozycje przygotowane we współpracy ze Związkiem Miast Polskich, zrzeszających ponad 300 miejscowości. Założenie jest takie, by odejść od mnożnika kwoty bazowej (dziś to siedmiokrotność kwoty wynoszącej 1789,42 zł; ustawa, która wyszła z Sejmu, zwiększa ją do 11,2-krotności w przypadku wójta, burmistrza i prezydenta miasta). Propozycja zakłada, że kwotę bazową stanowić będzie nie sztywna kwota, lecz przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej (5681,56 zł po I kw. 2021 r.) – ale nie w całym kraju, lecz w konkretnym województwie, na terenie którego położona jest jednostka samorządu terytorialnego, w której zatrudniony jest pracownik samorządowy. Zdaniem autorów projektu takie rozwiązanie pozwoli z jednej strony uniezależnić wysokość wynagrodzeń samorządowych od stanu bud żetu państwa (z którego nie są one finansowane), a z drugiej – zrelatywizować wysokość pensji zasadniczej samorządowców w stosunku do uwarunkowań lokalnych. W projekcie ustawy proponuje się zastosowanie jednolitego mnożnika w wysokości 2,5-krotności kwoty bazowej do ustalenia wysokości wynagrodzenia zasadniczego. Z wyjątkiem włodarzy gmin i powiatów woj. mazowieckiego (ale już nie prezydenta stolicy i burmistrzów dzielnic) – tu mnożnik miałby wynieść 2,2. Dlaczego? Ponieważ przeciętne wynagrodzenie miesięczne w Warszawie istotnie wpływa na przeciętne wynagrodzenie miesięczne w całym województwie. „Pozostawienie wskaźnika bez korekty (…) mogłoby skutkować tym, że organ wykonawczy małej gminy (poniżej 15 tys. mieszkańców) w woj. mazowieckim uzyskiwałby zdecydowanie wyższe wynagrodzenie zasadnicze niż prezydenci miast na prawach powiatów w większości województw” – wskazują autorzy projektu. ©℗