Sejmowa komisja regulaminowa zajmie się we wtorek rozpatrzeniem wniosku o wyrażenie zgody przez Sejm na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej szefa NIK Mariana Banasia.

Posiedzenie Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych ma się rozpocząć o godz. 15.

Z wnioskiem o uchylenie immunitetu prezesowi NIK wystąpił do marszałek Sejmu Prokurator Generalny. Śledczy chcą postawić Banasiowi kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.

Szef NIK zwrócił się do przewodniczącego sejmowej Komisji Regulaminowej Kazimierza Smolińskiego (PiS) o zmianę terminu posiedzenia w sprawie jego immunitetu.

"16 tys. stron akt zostało opisanych na ok. 50 stronach wniosku o uchylenie mi immunitetu. Dlatego zwróciłem się do przewodniczącego Komisji Regulaminowej o zmianę terminu posiedzenia i zapoznanie posłów z całością materiału dowodowego" - napisał Banaś w ubiegły wtorek po południu na Twitterze.

W uzasadnieniu wniosku, które także zamieścił na Twitterze, podkreślił, że przysługuje mu prawo do złożenia wyjaśnień oraz własnych wniosków i że zamierza z niego skorzystać. Wskazywał także na obszerność materiału dowodowego - ok. 80 tomów akt postępowania - na podstawie którego, jak zaznaczył, posłowie z komisji będą opiniować wniosek. "Wyznaczony (...) termin posiedzenia Komisji stawia pod znakiem zapytania możliwość rzetelnego przygotowania się do udziału w tym posiedzeniu wszystkich zainteresowanych osób" - uważa Banaś.

"Chyba, że weźmie się pod uwagę zapowiedzi Pana Przewodniczącego (komisji-PAP), które pojawiły się w przestrzeni publicznej, iż sprawozdanie z rozpatrzenia wniosku zostanie przedstawione Sejmowi w dniu 11 sierpnia 2021 r. W takiej sytuacji uznać należałoby bowiem, że wszelkie decyzje w sprawie już zapadły i są decyzjami politycznymi" - napisał Banaś.

Zgodnie z procedurą sejmowa komisja regulaminowa, po rozpatrzeniu sprawy, przyjmie sprawozdanie z propozycją przyjęcia lub odrzucenia wniosku o uchylenie immunitetu prezesowi NIK.

Sejm wyraża zgodę na pociągnięcie prezesa Najwyższej Izby Kontroli do odpowiedzialności karnej w drodze uchwały podjętej bezwzględną większością ustawowej liczby posłów. Nieuzyskanie wymaganej większości głosów oznacza niewyrażenie na to zgody.

Zgodnie z ustawą o Najwyższej Izbie Kontroli, prezes NIK - który powoływany jest przez Sejm za zgodą Senatu - nie może być bez uprzedniej zgody Sejmu pociągnięty do odpowiedzialności karnej ani pozbawiony wolności; nie może być też zatrzymany lub aresztowany, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania.

Ustawa stanowi, że Sejm odwołuje prezesa NIK jeżeli: zrzekł się on stanowiska; uzna, że stał się on trwale niezdolny do pełnienia obowiązków na skutek choroby; został on skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnienie przestępstwa; złożył on niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu; Trybunał Stanu orzekł w stosunku do niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych.

Pod koniec lipca Prokuratura Krajowa poinformowała, że Prokurator Generalny wystąpił do marszałek Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu prezesowi NIK, któremu śledczy chcą postawić kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. Nieco wcześniej Marian Banaś poinformował na Twitterze, że jego syn został zatrzymany na lotnisku Kraków Balice, gdy wracał wraz z żoną z urlopu, a zatrzymania dokonali funkcjonariusze CBA. Samo CBA poinformowało o zatrzymaniu dyrektora Izby Skarbowej w Krakowie Tadeusza G. oraz społecznego doradcy prezesa NIK Jakuba Banasia.

W poniedziałek "Rzeczpospolita" opisała ustalenia CBA i prokuratury, z których wynika, że "Banaś, choć piastował funkcje wiceministra i ministra finansów, szefa Służby Celnej, a potem Krajowej Administracji Skarbowej oraz generalnego inspektora informacji finansowej, unikał płacenia podatków – zarówno rozliczając się z kontrahentami, jak i pomagając finansowo synowi", a "e-maile, które CBA odkryło w laptopach Banasiów, dowodzą, że obaj mieli tego świadomość".

Jak podała gazeta, według śledczych Banaś pełniący w państwie wysokie funkcje, wiele poważnych transakcji finansowych dokonywał nie poprzez oficjalne przelewy w banku, ale gotówką. "Poza obiegiem, czyli wiedzą fiskusa, przekazał synowi od 426 tys. zł do 494 tys. zł, a sumy te nie zostały zgłoszone organom podatkowym pod jakimkolwiek tytułem umów cywilnoprawnych – podaje prokuratura. Gdy w jednym z e-maili Banaś prosi syna o wpłatę 50 tys. zł, ten odpisuje, że da mu cash, bo któryś z rządów zabronił wpłat na cudze konto, by przeciwdziałać praniu pieniędzy. Transakcja z konta na konto wiąże się ze zgłoszeniem do urzędu skarbowego. Czy tego Banasiowie chcieli uniknąć?" - napisała "Rz".