Utajnienie obrad Sejmu jest próbą utajnienia afery mailowej odbywającej się w rządzie; utajniając obrady, rząd chce tak naprawdę utajnić swoją niekompetencję - ocenili posłowie KO. Informacje muszą być podane do publicznej wiadomości i ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność - podkreślili.

W środę, po godz. 9 rozpoczęło się posiedzenie Sejmu, w głosowaniu posłowie mają zdecydować o utajnieniu obrad na czas przedstawienia informacji w sprawie cyberataków na Polskę. O tajność tej części obrad wnioskował premier.

Poseł Bartłomiej Sienkiewicz (KO)ocenił na konferencji prasowej, że utajnienie obrad Sejmu jest "próbą utajnienia afery mailowej, jaka odbywa się w rządzie" o posłowie KO będą "w tej sprawie kategorycznie przeciwni".

"Chociażby dlatego, że normą w takich incydentach, nawet jeśli przyjmiemy prawdopodobną hipotezę, że mamy do czynienia ze zorganizowanym atakiem hakerskim, są publiczne dokumenty, raporty, które są publikowane, za które ktoś bierze odpowiedzialność, i które są jawne. Tak było w przypadkach ataków hakerskich i w Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii (...) to są rzeczy, które muszą być podane do publicznej wiadomości i ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność" - powiedział Sienkiewicz.

Zapowiedział, że posłowie KO będą głosować przeciw utajnieniu obrad. "Uważamy to za nic innego, jak próbę ukrycia afery mailowej, a nie próbę wyjaśnienia tego, co się stało" - dodał.

Zdaniem posła Marcina Kierwińskiego (KO) utajniając obrady Sejmu rząd "tak naprawdę chce utajnić swoją niekompetencję". "Chce utajnić ten bałagan, który panuje w KPRM, panuje na linii ministrowie - pan premier Mateusz Morawiecki. A na to nie może być zgody i na to zgody Koalicji Obywatelskiej po prostu nie będzie" - powiedział Kierwiński.

Sprawa cyberataków na Polskę zaistniała publicznie w ubiegłym tygodniu. Wówczas szef KPRM Michał Dworczyk oświadczył na Twitterze, że w związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na jego skrzynkę email i skrzynkę jego żony, a także na ich konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe. Podkreślił jednocześnie, że "w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny".

We wtorek zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel przekazał na Twitterze, że ktoś podjął próbę wyłudzenia danych dostępowych do poselskich maili. "Każdy może być narażony, a w kwestiach bezpieczeństwa w sieci odbywa się ciągły wyścig zbrojeń" - dodał.

Rzecznik rządu Piotr Müller wyjaśnił we wtorek, że premier zwrócił się o zwołanie niejawnego posiedzenia izby, aby posłowie mogli zapoznać się z materiałami, które mają "charakter klauzulowany". Pytany czy ktoś inny z rządu oprócz szefa KPRM padł ofiarą ataków cybernetycznych, odparł, że na ten moment może powiedzieć tylko, że "jeżeli chodzi o ataki cybernetyczne, to ich skala jest szeroka i nie dotyczy tylko ministra Dworczyka, nie dotyczy tylko członków rządu, nie dotyczy tylko partii PiS, dotyczy szerokiej grupy osób".