Młodzi politycy KO i Lewicy zażądali w niedzielę w liście do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by "odstąpił" od projektu ws. wprowadzenia podatku od reklam, który - ich zdaniem - uderzy w media. Nie chcemy powrotu komunizmu; nie zgadzamy się na autorytarny kierunek, do którego zmierzacie - podkreślili.

Z treścią listu nie zgadza się poseł PiS Daniel Milewski. Jak podkreślił w rozmowie z PAP, nie można porównywać obecnych czasów z dniem, kiedy wprowadzono stan wojenny.

Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, którego konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami, połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić m.in. do NFZ. Projekt wywołał ostry sprzeciw dużej części mediów prywatnych, które w zeszłą środę protestowały w ramach wspólnej akcji "Media bez wyboru". Premier Mateusz Morawiecki w sobotnim wpisie na Facebooku po raz kolejny zapewnił, że planowane przez rząd zmiany "w żaden sposób nie ograniczą swobody wypowiedzi i nie uderzą w medialny pluralizm". Projekt krytykuje opozycja i koalicjant PiS - Porozumienie.

W niedzielę grupa parlamentarzystów KO i Lewicy opublikowała w mediach społecznościowych list w tej sprawie do prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

"Szanowny Panie Prezesie, my - posłanki i posłowie wychowani w wolnej Polsce, którzy komunizm znają z kart historii i relacji rodziców, dziadków oraz bohaterów i bohaterek tamtych zdarzeń. My, którzy nic pamiętamy dnia, kiedy zamiast +Teleranka+ pojawił się na ekranach generał Jaruzelski, zapowiadając, że oto właśnie na ulicach polskich miast ponownie zadudnią gąsienice czołgów" - rozpoczęli swój list młodzi politycy, wśród których są m.in. Małgorzata Tracz, Klaudia Jachira, Franciszek Sterczewski i Monika Rosa z KO oraz Maciej Kopiec z Lewicy.

"My, którym mróz nie kojarzy się z milicjantami czy żołnierzami ogrzewającymi się przy koksownikach w przerwie między internowaniem, a pacyfikowaniem opozycjonistów. My, którzy 10 lutego 2021 roku zapamiętamy jako dzień, kiedy zamiast audycji radiowych, telewizyjnych i internetowych widzieliśmy tylko czarne plansze i słyszeliśmy cyklicznie odtwarzane komunikaty o strajku mediów, żądamy odstąpienia od projektu +Ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów+ w kontekście wprowadzenia nowych opłat dla mediów prywatnych" - napisali w liście.

Politycy przypomnieli, że art. 14 konstytucji "zapewnia obywatelom i obywatelkom wolny dostęp do mediów, a co za tym idzie do pluralizmu". "Obciążanie mediów prywatnych dodatkowymi podatkami podczas największej od lat światowej pandemii w sytuacji, kiedy publicznym mediom przyznano 2 miliardy złotych rocznie - pokazując onkologii i specjalistycznej opiece medycznej +gest Kozakiewicza+ - jest zwyczajnie podłe i perfidne" - ocenili parlamentarzyści.

Jak podkreślili "Rzeczpospolita Polska jest własnością Polek i Polaków, a nie PiS-u czy obozu Zjednoczonej Prawicy". "Polska dołączyła w 2004 roku do ekskluzywnego klubu państw europejskich - do Unii Europejskiej, gdzie szacunek dla wolności obywatelskich, praw człowieka i praworządności, zawarty m. in. w Traktacie Lizbońskim, stanowi jeden z fundamentów, na których oparta jest Wspólnota" - czytamy w liście.

Jego autorzy przywołali też wypowiedź prezesa PiS z przeszłości. "Mówił Pan, że: +podstawą funkcjonowania mechanizmu demokratycznego jest wolność słowa, dlatego jej trzeba bronić w szczególności+ oraz: że +musi być tak, żeby każdy, kto podniesie rękę na wolność wiedział, że poniesie tego konsekwencje+. Dzisiaj PiS z Panem na czele podnosi rękę na wolność słowa, a my będziemy jej bronić za wszelką cenę" - zadeklarowali politycy KO i Lewicy.

Zarzucili też Kaczyńskiemu, że kolejny raz "wystawia na próbę nasze społeczeństwo, porządek demokratyczny i mocno nadszarpniętą już reputację Polski w Unii Europejskiej i świecie".

"My - posłanki i posłowie wychowani w wolnej Polsce, nie chcemy powrotu komunizmu. My - posłanki i posłowie nie zgadzamy się na autorytarny kierunek, do którego konsekwentnie zmierzacie. My - posłanki i posłowie będziemy bronić miejsca Polski w rodzinie Unii Europejskiej, ba będziemy walczyć o jeszcze większą integrację europejską" - zapewnili młodzi parlamentarzyści.

Jak dodali, to od prezesa PiS zależy, "czy czarna tablica, która wyświetliła się wszystkim użytkownikom niezależnych mediów 10 lutego, będzie też kolejną czarną kartą w historii naszego kraju".

Z argumentami posłów opozycji nie zgadza się Daniel Milewski, młody poseł Prawa i Sprawiedliwości. "Jeżeli ktoś chce porównywać wprowadzenie stanu wojennego z dzisiejszym dniem, to jest niespełna rozumu. Wtedy wojsko, przejmując władzę, zakazało działania większości mediów, a dzisiaj wolne media, w wolnym kraju protestują przeciwko jakiejś możliwej decyzji" - podkreślił polityk.

Jak dodał, projektowany nowy podatek nie ma nic wspólnego z wolnością słowa. "To tylko wygodna wymówka" - ocenił Milewski.

Pod listem do prezesa PiS odpisali się także: posłanka KO Urszula Zielińska oraz europoseł Wiosny Łukasz Kohut.