Prezydent przedstawił nasze stanowisko, mówiące o kompletnym braku zaufania do Władimira Putina i jego gotowości do wypełniania zobowiązań – skomentował wczoraj w rozmowie z portalem wPolityce.pl szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz. – Polska nie wyśle na Ukrainę swoich wojsk i prezydent Karol Nawrocki mówił to wielokrotnie. Jednak jako państwo sąsiednie, graniczące, oferujące też swoją infrastrukturę, lotniska, linie kolejowe, autostrady, przejścia graniczne, będzie odgrywać i odgrywa istotną rolę w zakresie wspierania Ukrainy także przez jej partnerów i sojuszników z innych państw zachodnich – dodał.

Jeśli wierzyć Wołodymyrowi Zełenskiemu, do uzgodnienia jakiejś formy porozumienia pozostaje okres obowiązywania gwarancji bezpieczeństwa USA dla Ukrainy. Trump nie chce zobowiązań długoterminowych. Amerykanie proponują 15 lat, Ukraińcy starają się o 30–50 lat. – Prezydent powiedział, że pomyśli – relacjonował Zełenski. Gwarancje mają być wzorowane na tych z art. 5 traktatu waszyngtońskiego, będącego fundamentem Sojuszu Północnoatlantyckiego, mają się łączyć z automatycznym wznowieniem sankcji na Rosję w razie kolejnego ataku, ale nie będą obowiązywać, gdyby to Ukraina niesprowokowana zaatakowała przeciwnika. „Sukcesem jest deklaracja udziału USA w gwarancjach bezpieczeństwa. Ale do finału rozmów wciąż daleko” – napisał na X premier Donald Tusk.

Putin żąda zwrotu Donbasu

Wszystko wskazuje na to, że po Mar-a-Lago ruszy kolejny maraton rozmów. I kolejna runda walk. Rosjanie próbują konsekwentnie podbijać kolejne miasta na Zaporożu i Donbasie. Chodzi o to, by w kontekście negocjacji wywołać wrażenie, że utrata tych terenów jest nieunikniona. Władimir Putin konsekwentnie stoi na stanowisku, że jakiekolwiek zawieszenie broni jest możliwe dopiero po oddaniu niezajętej przez Rosjan części Donbasu. Donald Trump nie sprzeciwia się takiej propozycji. Polski prezydent miał przekonywać podczas niedzielnej telekonferencji, że takie ustępstwo nie daje nawet cienia gwarancji, że Rosja ponownie nie zaatakuje Ukrainy.

W przeszłości Kijów argumentował, że częścią gwarancji bezpieczeństwa będą też te o charakterze ekonomicznym, związane z eurointegracją. Jeden z punktów planu przewiduje, że „Ukraina stanie się członkiem Unii Europejskiej w konkretnie określonym czasie, a także otrzyma krótkoterminowy, uprzywilejowany dostęp do rynku Europy, przy czym konkretne daty wejścia Ukrainy do UE są przedmiotem dwustronnych rozmów USA i Ukrainy”. Jednak procedura wejścia do Wspólnoty jest regulowana traktatami. Ze względu na węgierskie weto formalne negocjacje jeszcze się nie rozpoczęły, choć Bruksela zgodziła się na nieformalne rozpoczęcie procedury, którą ma sformalizować po wycofaniu się Budapesztu z blokady.©℗ A2–3