Sędzia Marta Śmiech z Sądu Okręgowego w Lublinie wyjaśniała w rozmowie z Wirtualną Polską, że decyzja była konsekwencją oceny materiału dowodowego. — Podstawą stosowania aresztu jest ocena przez sąd materiału przedstawionego przez prokuratora, który wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu czynów — podkreśliła.

Areszt dla „Wielkiego Bu”. Argumenty sądu i reakcja obrony

Decyzja o tak długim areszcie nie spodobała się obronie Patryka M. Jego adwokat, Krzysztof Ways, w rozmowie z PAP zapowiedział podjęcie kroków prawnych. — W naszej ocenie istniała możliwość, żeby nasz klient odpowiadał z wolnej stopy, zwłaszcza oferując wysokie poręczenie majątkowe, które podwyższyliśmy do kwoty 500 tys. zł — powiedział.

To właśnie wysokość poręczenia — podniesiona przez obronę do pół miliona złotych — miała być jednym z argumentów przemawiających za brakiem konieczności izolacji. Sąd jednak uznał, że materiał dowodowy oraz charakter zarzutów stwarzają zbyt duże ryzyko, by zgodzić się na taki wariant.

Patryk M. zatrzymany na lotnisku. Planował lot do Emiratów

W czwartek prokuratura ogłosiła pełną listę zarzutów. Jest ich pięć, a dotyczą przede wszystkim udziału w zorganizowanej grupie przestępczej działającej w latach 2017–2018 na Pomorzu, w innych regionach Polski oraz na terenie Królestwa Niderlandów i Hiszpanii. Grupa miała zajmować się nabywaniem, produkcją i wprowadzaniem do obrotu znacznych ilości narkotyków i substancji psychotropowych.

To jednak nie wszystko. Patryk M. usłyszał również zarzut kradzieży z włamaniem do samochodu oraz przerobienia oznaczeń identyfikacyjnych w tym pojeździe.

„Wielki Bu” został zatrzymany 12 września na lotnisku w Hamburgu. Według policji zamierzał polecieć do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Niemcy przekazali go Polsce 6 listopada, a następnie trafił do Aresztu Śledczego w Szczecinie na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.

„Wielki Bu” i Karol Nawrocki – zdjęcia, które wywołały burzę

Patryk M. stał się szeroko rozpoznawalny nie tylko dzięki występom na freak-fightach. W maju 2024 r. opinia publiczna żyła jego wizytą w Biurze Edukacji Narodowej IPN i opublikowanymi zdjęciami z ówczesnym prezesem IPN Karolem Nawrockim.

Na jednym z nich napisał: „Ciężko było nie skorzystać z zaproszenia, więc skoro i tak byłem w stolicy, wpadłem zobaczyć, jak się Karolowi szefuje w tej instytucji”. Na innym — z kawiarnianego stolika — dodał: „Takie tam z prezesem IPN na kawce. Mądrego to zawsze dobrze posłuchać”.

W czasie gorącej kampanii prezydenckiej relacja ta była szeroko komentowana. Media i część polityków krytykowały Karola Nawrockiego za kontakty z „Wielkim Bu”, określając go jako „członka gangu sutenerów”.

Nawrocki tłumaczy znajomość: „Ze sobą w formule sportowej”

Były prezes IPN w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wyjaśniał kulisy relacji. Mówił, że ich znajomość zaczęła się na sali treningowej lata temu: „walczyliśmy ze sobą w formule sportowej: oficjalnie, na sali bokserskiej, w gronie wielu innych zawodników”. Podkreślił też, że później przez wiele lat nie utrzymywali kontaktów i nie będzie się odnosił „do kwestii kryminalnych”, bo — jak mówił — „nie ma o nich pojęcia”.

We wpisie na platformie X Nawrocki dodawał: „swoich przeciwników z ringu ceni za podjęcie walki, nie odpowiada jednak za ich życie pozasportowe”.

Skandal, areszt i polityczne reperkusje

Sprawa Patryka M. to nie tylko wątek kryminalny. Zdjęcia z byłym prezesem IPN stały się paliwem dla przeciwników politycznych Nawrockiego, osłabiając go w trakcie kampanii, a jednocześnie budząc pytania o granice kontaktów publicznych osób pełniących najwyższe funkcje państwowe.

Patryk M. pozostaje w areszcie, a obrona zapowiada dalszą walkę o zmianę środków zapobiegawczych. Na razie jednak decyzja sądu jest jednoznaczna — materiały prokuratury są wystarczająco mocne, by utrzymać izolację do lutego 2026 r.