We wrześniu Komisja Europejska wyraziła zgodę na dopuszczenie do obrotu donanemabu, nowoczesnego leku spowalniającego postęp wczesnej postaci choroby Alzheimera. Wcześniej, w kwietniu, KE zezwoliła na dopuszczenie podobnie działającego lecanemabu. To znaczy, że przełomowe leki mogą być legalnie sprzedawane we wszystkich państwach członkowskich UE, w tym w Polsce. Muszą tylko być zarejestrowane przez prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.

Niewiele ośrodków specjalizuje się w leczeniu choroby Alzheimera

Lecanemab i donanemab, przeciwciała monoklonalne, to przełom w leczeniu alzheimera, ponieważ działają na jego przyczynę, spowalniając postęp otępienia. Dostępne od 30 lat preparaty działały jedynie na objawy choroby. Rok leczenia nowymi medykamentami kosztuje ok. 30 tys. dol.

Jak mówił podczas konferencji „Wizja Zdrowia” prof. Bartosz Karaszewski, konsultant krajowy ds. neurologii, Polska jest w przededniu rozpoczęcia tworzenia procedury nowego programu lekowego. To znaczy, że lek będzie dostępny dla krajowych pacjentów, których całkowitą liczbę, włączając w to również tych w późniejszych stadiach choroby, ocenia się na ok. pół miliona osób (ogólnie na choroby otępienne cierpi 600 tys. Polaków).

Jak tłumaczył prof. Tomasz Gabryelewicz, kierownik oddziału alzheimerowskiego w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA w Warszawie, stosowanie nowoczesnych leków wiąże się z ryzykiem wystąpienia objawów ubocznych. Lecanemab i donanemab podaje się dożylnie. Kuracja może być prowadzona wyłącznie w ośrodkach odpowiednio przygotowanych do kwalifikowania pacjentów. Polega ono m.in. na oznaczeniu markerów choroby Alzheimera zarówno w płynie mózgowo-rdzeniowym, jak i we krwi czy w badaniu tomografii pozytronowej obrazującej złogi beta-amyloidu w mózgu. Potrzebne jest zaplecze w postaci bazy klinicznej, gdzie można umieścić pacjentów w sytuacji wystąpienia objawów ubocznych – czy to w postaci obrzęku mózgu, czy krwawień mózgowych. Prof. Gabryelewicz zaznaczył, że w Polsce jest tylko kilka takich ośrodków. Ich liczba może być niewystarczająca dla wszystkich chorych, którzy zakwalifikowaliby się do programu lekowego.

Jak tłumaczy prof. Konrad Rejdak, członek Rady Programowej Europejskiej Akademii Neurologii (European Academy of Neurology, EAN) i kierownik Kliniki Neurologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie, do leczenia mogłoby się zakwalifikować ok. 10 proc. z 500 tys. wszystkich chorych, czyli 50 tys. osób, jednak kryteria włączenia do programu lekowego na początku mogą obejmować kilkadziesiąt, może kilkaset osób. - Należy pamiętać, że taka kuracja w celu pozbycia się nieprawidłowego amyloidu, trwałaby rok - wyjaśnia prof. Rejdak.

Ostre kryteria włączenia pacjentów do programu lekowego

Prof. Rejdak zgadza się z prof. Gabryelewiczem, że o, ale uważa, że program lekowy jeżeli powstanie byłby w stanie prowadzić każdy ośrodek akademicki czy na poziomie szpitali wojewódzkich. – Konieczna jest jednak edukacja i odpowiednie przygotowanie tych ośrodków. Większym problemem są specjalistyczne poradnie neurologiczne, profilowane na diagnostykę i leczenie chorób otępiennych. Takie profilowane poradnie na różne dziedziny neurologiczne, np. padaczki, chorób neurozwyrodnieniowych i innych, niestety nie istnieją w naszym systemie, a to jest jeden z postulatów Polskiego Towarzystwa Neurologicznego. Chodzi o umocowanie ich w systemie poradni neurologicznych i różnicowanie między poradniami ogólnymi a tymi o wyższym stopniu referencyjności. Wówczas możliwe by było zlecanie różnych pakietów badań, co znacząco odciążyłoby szpitale. W każdym dużym ośrodku neurologicznym funkcjonują zespoły lekarzy, którzy zajmują się konkretnymi działami neurologii na wyższym poziomie specjalizacji. Między innymi oczywiście dotyczy to również chorób otepiennych. Konieczne są oczywiście nakłady na wzrost kadry, ale też na badania diagnostyczne w warunkach ambulatoryjnych. Należałoby pomyśleć o zmianach organizacyjnych oraz wyposażeniu tych ośrodków w dodatkowe pakiety diagnostyczne, aby sprostać wyzwaniom wraz ze wzrostem liczby zachorowań na otępienie w starzejącej się populacji – sugeruje prof. Konrad Rejdak.

Choroby otępienne to istotna przyczyna niepełnosprawności

Dodaje, że wierzy, że wraz z wejściem w życie programu lekowego w Polsce powstanie więcej poradni leczenia chorób otępiennych. Wkrótce ma wejść w życie „Krajowy program działań wobec chorób otępiennych na lata 2025–2030”. Jak wynika z badania stanu zdrowia osób starszych PolSenior2, realizowanego w latach 2017–2020, co szósta osoba w wieku 60+ ma deficyt poznawczy w stopniu nasuwającym podejrzenie otępienia, 16,8 proc. z nich ma łagodne zaburzenia poznawcze, 15,8 proc. ma objawy otępienia, przy czym w większości przypadków jest to otępienie o nasileniu lekkim (11,6 proc.). Otępienie o nasileniu umiarkowanym i ciężkim stanowi odpowiednio 2,8 proc. i 1,4 proc. przypadków. Choroby otępienne są jedną z istotnych przyczyn niepełnosprawności wśród osób starszych.

Zgodnie z mapą potrzeb zdrowotnych Ministerstwa Zdrowia na lata 2022–2026, Polacy coraz częściej będą umierać na choroby układu nerwowego – w 2028 roku ma być o 22 proc. więcej zgonów z ich powodu niż w roku 2019.

W neurologii funkcjonuje obecnie 20 programów lekowych, w tym drugi co do wielkości w Polsce – leczenia stwardnienia rozsianego (SM) obejmujący ponad 25 tys. osób. Zarówno w neurologii, jak i w onkologii, gdzie wiele leków podawanych jest w programach lekowych, występują problemy z ich finansowaniem. Jak twierdzą neurolodzy, kontrakty na programy lekowe w 2025 roku stanowią 77 proc. tych z 2024 roku, chociaż pacjentów przybywa. ©℗