Czeka nas stałe zwiększanie wydatków na leczenie, co związane jest z pogłębiającym się długiem demograficznym – wynika z raportu firmy analitycznej PEX.

Wydamy więcej na leki na nadciśnienie, hipercholesterolemię i cukrzycę

Konsumpcja leków na nadciśnienie tętnicze wzrośnie w porównaniu z rokiem bieżącym aż o 6,6 proc. w 2030 r. i o 14 proc. w 2040 r., leków na hipercholesterolemię (nadmiar złego cholesterolu) o 5 proc. w 2030 r. i o 12,7 proc. w 2040 r., na cukrzycę o blisko 5 proc. w 2030 r. i o blisko 11 proc. w 2040 r. Podobnie wygląda sytuacja praktycznie w każdej kategorii leków stosowanych w chorobach cywilizacyjnych. W analizie PEX przykładem farmaceutyków, gdzie możemy oczekiwać spadku zapotrzebowania, są leki antykoncepcyjne, co jest związane z potencjalnie zmniejszającą się liczbą kobiet w wieku reprodukcyjnym.

Przybędzie seniorów i wydatków na leki dla nich

Jak tłumaczy dr Jarosław Frąckowiak, dyrektor w PEX, wszystko przez dług demograficzny, czyli całokształt konsekwencji braku zastępowalności pokoleń i starzenia się społeczeństwa. – Spadek dzietności i przeciętnego czasu trwania życia prowadzą do bardzo szybko następujących zmian w strukturze wiekowej społeczeństwa. Według oszacowań opartych na danych GUS z rokiem bazowym do analiz 2023 populacja Polski w 2030 r. (bez uwzględnienia migracji) spadnie do 37,2 mln osób a do 2040 r. do 35,7 mln. W 2023 r. w wieku produkcyjnym (18–64 lata) było 23,4 mln osób, a tak naprawdę mniej, bo kobiety mogą przejść na emeryturę w wieku lat 60, w 2030 r. ubędzie ich 800 tys. a w 2040 r. aż 2,4 mln. Natomiast liczba seniorów 65+ wzrośnie z 7,9 mln do 8,6 mln w 2030 r. i 9,4 mln w 2040 r. Ta, niestety, kasandryczna wizja narastającego długu demograficznego spowoduje konieczność zwiększania wydatków nie tylko na leki, lecz także na system ochrony zdrowia per se – tłumaczy dr Frąckowiak.

Nadciśnienie rośnie wraz z wiekiem

Skąd takie wzrosty we wskazanych kategoriach leków? Wszystkie stosowane są w chorobach cywilizacyjnych, a więc związanych w dużej mierze ze stylem życia. Jak tłumaczy prof. Piotr Jankowski, kardiolog, dziekan Szkoły Zdrowia Publicznego Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, częstość występowania chorób krążenia bardzo mocno koreluje z wiekiem, co dotyczy szczególnie nadciśnienia tętniczego. – W czwartej dekadzie życia choruje na nie 10–15 proc. osób, częściej mężczyźni niż kobiety, po 65. roku życia już ok. 70 proc., a po 75. roku życia odsetek ten przekracza 80 proc. i sięga 90 proc. Nadciśnienie tętnicze nie jest chorobą nieuniknioną, wynika z niewłaściwego trybu życia, nadmiaru spożycia soli, nadmiaru kalorii, niedostatecznej aktywności fizycznej i rozwija się na przestrzeni lat, nawet dekad. Jeśli styl życia Polaków się nie zmieni, będziemy mieć coraz więcej pacjentów z nadciśnieniem tętniczym, a podstawową metodą leczenia jest farmakoterapia – mówi prof. Jankowski.

Podobnie jest z wysokim poziomem złego cholesterolu we krwi, który, jeśli jest nieleczony, prowadzi do miażdżycy, a także udarów i zawałów serca. Farmakologicznie leczy się również cukrzycę, której zwykle towarzyszy także choroba otyłościowa. Obie w wielu wypadkach muszą być leczone farmakologicznie, a coraz nowsze i skuteczniejsze leki kosztują publicznego płatnika coraz więcej.

Ceny leków na nowotwory mogą spadać

Więcej też będziemy wydawać na leczenie nowotworów, które według Światowej Organizacji Zdrowia są jedną z głównych przyczyn śmierci ludzi na świecie, odpowiadając za prawie 10 mln zgonów rocznie. W 2050 r. wykrytych może zostać 35 mln nowych przypadków, czyli o 77 proc. więcej niż obecnie. Najczęstsze nowotwory dotyczą piersi, płuca, jelita grubego oraz prostaty, a przyczyną zachorowań są tytoń, alkohol i otyłość. To zresztą innowacyjne leki w chorobach nowotworowych są obecnie jednymi z najdroższych.

– Szacunki mają to do siebie, że generowane są na podstawie archiwalnych danych, a następnie ekstrapolowane na kolejne lata z uwzględnieniem przewidywalnych trendów. Nie można więc zakładać, że sprawdzą się 1:1. Oczywiście, wydatki na leki będą się zwiększać, ale mówimy o terapiach dostępnych obecnie, a niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości pojawią się nowe, które sprawią, że niektóre leki będą musiały być stosowane inaczej, w innych dawkach albo okażą się już niepotrzebne – uważa prof. Andrzej Marszałek, kierownik Katedry Patologii i Profilaktyki Nowotworów Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, konsultant krajowy ds. patomorfologii. I dodaje, że najważniejsze w walce z nowotworami jest wprowadzenie szybkiej i lepszej diagnostyki nowotworów na wczesnym etapie zaawansowania, by wyleczyć je na wczesnym etapie lub zupełnie wyeliminować. – Jeżeli problemem w Polsce jest rak szyjki macicy, to gdyby, wzorem Australii, udało nam się wyszczepić przeciwko wirusowi HPV wysoki odsetek populacji, to tak jak w Australii, która takie szczepienia wprowadziła 20 lat temu, to w Polsce w 2045 r. znacznie zmniejszylibyśmy liczbę zachorowań na raka szyjki macicy. Być może udałoby się tym samym wykluczyć HPV-zależnego raka gardła środkowego – dodaje prof. Marszałek.

Zauważa, że w przyszłości zmienią się ceny wielu dziś bardzo drogich leków. – Wystarczy wziąć przykład herceptyny stosowanej w leczeniu raka piersi. Jeszcze 10 lat temu miesięczna terapia kosztowała 20 tys. zł. Kiedy wygasł patent i na rynek weszły leki generyczne, jej cena zmniejszyła się o ponad 90 proc., do 1,6 tys. zł. Dlatego zalecam ostrożność w stosowaniu danych retrospektywnych do precyzyjnego przewidywania przyszłości – podsumowuje prof. Marszałek. ©℗