Wieść o postępowaniu upadłościowym w jednej z największych sieci dyskontowych w Europie rozeszła się 17 października jak błyskawica. W mediach społecznościowych zaroiło się od spekulacji, a w wyszukiwarkach wystrzeliło hasło „czy Pepco upada?”. Spółka odpowiedziała błyskawicznie. Jak podkreśla wyborcza.biz, „Uspokajamy jednak polskich klientów — sieć w naszym kraju nadal działa i działać będzie. Problemy ma tylko jej niemiecki oddział”.

To jednak nie byle potknięcie. Wniosek o upadłość złożono w sądzie w Berlinie na podstawie art. 270 niemieckiego kodeksu upadłościowego. Obejmuje on wszystkie 64 sklepy Pepco w Niemczech, w których pracuje około 500 osób. Firma oficjalnie przyznaje, że działalność za Odrą „straciła rentowność”.

Ambitne plany: 2 tysiące sklepów i ekspansja za wszelką cenę

Kiedy Pepco decydowało się wejść na rynek niemiecki w 2022 roku, cel był jasny – powtórzyć sukces znany z Polski, Rumunii czy Czech. Strategia była agresywna: nawet 2 tysiące sklepów w ciągu kilku lat. Niemiecki klient miał zostać podbity tanimi ubraniami, tekstyliami i akcesoriami domowymi.

Rzeczywistość szybko wylała kubeł zimnej wody na te marzenia. Niemieccy konsumenci zaczęli ograniczać wydatki, a konkurencja – szczególnie Action i Tedi – nie zamierzała oddawać pola. Jak stwierdził Stoffler, przedstawiciel firmy – „Widzimy możliwości przekształcenia sieci sklepów w Niemczech, aby mogła prosperować, pomimo trudnego niemieckiego rynku detalicznego”.

Procedura ochronna – czyli upadłość po niemiecku

Pepco nie zamierza po prostu zamknąć sklepów i zniknąć. Zastosowano tzw. procedurę ochronną, która – w przeciwieństwie do klasycznej upadłości – daje firmie szansę na przetrwanie poprzez restrukturyzację. Nad wszystkim czuwa sąd, ale zarząd wciąż może prowadzić działalność.

Co istotne, spółka-matka z siedzibą w Holandii zobowiązała się do wsparcia finansowego i udzielenia gwarancji. Celem jest „przeorganizowanie się i powrót na ścieżkę wzrostu”. Innymi słowy – Pepco w Niemczech jeszcze nie umiera, ale trafia na intensywną terapię.

Czy będą wyprzedaże? Na to liczą klienci

Niemieccy eksperci nie wykluczają, że restrukturyzacja może oznaczać likwidację części sklepów i czyszczenie magazynów. Jeśli tak się stanie, można spodziewać się masowych obniżek cen. Jednak Polacy nie powinni liczyć na podobny scenariusz u siebie – rodzime sklepy działają normalnie, bez sygnałów o jakichkolwiek redukcjach.

A tych sklepów jest niemało. W Polsce funkcjonuje aż 1,4 tysiąca placówek Pepco. To największy rynek całej grupy. Dalej jest Rumunia z 500 sklepami oraz Czechy – około 300. W sumie Pepco Group prowadzi około 4 tysięcy sklepów w 18 krajach i zatrudnia ponad 31 tysięcy pracowników.

Pepco zaczęło w Polsce – i tu wciąż ma się najlepiej

Warto przypomnieć: wszystko zaczęło się w 2004 roku w Polsce. To stąd rozeszła się ekspansja na Europę Środkową. Dziś, 20 lat później, Pepco nie przypomina skromnej sieci z tanimi ubrankami dla dzieci. To wielonarodowy gracz, który jednak pierwszy raz w swojej historii musiał przyznać się do porażki.

Choć centrala zapewnia, że sytuacja jest „lokalna i pod kontrolą”, analitycy ostrzegają, że decyzja o wejściu na rynek niemiecki mogła być zbyt pochopna. Otwieranie setek nowych sklepów w czasach rosnących kosztów energii i spowolnienia konsumpcji to gra wysokiego ryzyka.

Na razie klienci mogą odetchnąć – zakupy w Pepco są bezpieczne. Jednak ta historia pokazuje coś jeszcze: nawet sieć z tysiącami sklepów może w jednej chwili znaleźć się „na krawędzi”.