Co zrobić, kiedy w trakcie operacji w szpitalu polowym słychać strzały i pada rozkaz ewakuacji? Zostawić pacjenta, nawet „rozgrzebanego” na stole i się ewakuować. Tę zasadę poznali we wtorek medycy ze szczecińskich szpitali i wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego, którzy od piątku odbywają ćwiczenia na poligonie w Drawsku Pomorskim.
Chirurdzy i anestezjolodzy poznają logistykę pola walki
- Dla lekarzy cywilnych, dla których pacjent jest najważniejszy, może to być szokiem. Tu jednak panują zasady pola walki. Najważniejsze jest życie ratującego. Jeżeli zostanie z pacjentem podczas nalotu czy ostrzału, zginie razem z nim – tłumaczy prof. Jerzy Sieńko, konsultant krajowy chirurgii ogólnej, z którego inicjatywy 26 medyków wyjechało na tygodniowe ćwiczenia wojskowe prowadzone przez 12. Brygadę Zmechanizowaną Wojska Polskiego.
- Są z nami pielęgniarki, ratownicy medyczni i najwięcej lekarzy, zarówno specjalistów – mamy m.in. profesora ortopedii i docenta chirurgii, jak i rezydenci: chirurgii ogólnej, ortopedii, anestezjologii i torakochirurgii (chirurgii klatki piersiowej), ponieważ na polu walki pewien odsetek ran penetruje do klatki piersiowej – tłumaczy prof. Sieńko.
Lekarze zgłosili się do wojska dobrowolnie
Medycy na ćwiczenia zgłosili się sami, dobrowolnie. Nie pobierają za to żadnego wynagrodzenia, z wyjątkiem przewidzianego ustawowo – zgodnie z prawem raz na dwa lata wojsko może powołać medyka na ćwiczenia. Powołany bierze wówczas urlop bezpłatny, a wypłaca mu kwotę, którą zarobiłby w szpitalu. – Nasi medycy-żołnierze, którzy złożyli przysięgę wojskową i uzyskali stopień szeregowego, zgłosili się na ćwiczenia, żeby przećwiczyć procedury na wypadek pełnoskalowego konfliktu zbrojnego. Chcieliśmy się przygotować do działania zupełnie innego niż w czasie pokoju w szpitalach cywilnych. Po kilku dniach medycy zaczynają przyzwyczajać się do warunków zupełnie odmiennych od tych, które znają w pracy. Uczą się nie wchodzić sobie w ciągi komunikacyjne i nie wpadać na siebie z pacjentami na noszach. Przyzwyczajają się też do operowania w namiocie, bez codziennych wygód, choć na poligonie na potrzeby ćwiczeń został odtworzony szpital II poziomu zabezpieczenia, w którym mamy nawet bank krwi z symulacją oznaczania jej grupy i przetaczania krwi pacjentowi – opowiada prof. Sieńko.
Medycy będą się szkolić do piątku. W czwartek ich ćwiczeniom będzie się przyglądał m.in. nowy dowódca Wojsk Medycznych płk. Mariusz Kiszka. Z Drawska Pomorskiego wyjadą jako szeregowi, ale, jak mówi prof. Sieńko, wielu oficerów jest zdania, że należy docenić chęci zapoznania się z procedurami medycyny pola walki i obrony ojczyzny, przyznając medykom wyższy stopień wojskowy.