Kobiety, młodzi i mniejszości z tzw. koalicji Obamy nie stawili się do urn, by zagłosować na Hillary Clinton równie licznie, jak niegdyś na Baracka Obamę. Wygrali biali wyborcy Donalda Trumpa, którzy chcą wstrząsnąć systemem – ocenia ekspertka Amy Walter.

W analizie dotyczącej wtorkowych wyborów prezydenckich Walter, jedna z najczęściej zapraszanych do mediów specjalistka ds. analiz sondaży i preferencji wyborczych Amerykanów, przyznaje, że tak jak inni nie przewidziała zwycięstwa Donalda Trumpa.

"Pomyliłam się, bardzo się pomyliłam" - przyznała na wstępie swej analizy Walter, związana zawodowo z portalem wyborczym "Cook Political Report". "Trump nie tylko wygrał; jego zwycięstwo jest miażdżące. To naprawdę najbardziej szokująca rzecz, jaką widziałam w życiu" – wskazała.

Walter przyznała, że tak jak inni eksperci zakładała, iż kandydatka Demokratów Hillary Clinton zostanie poparta przez koalicję wyborców, którzy swego czasu masowo poparli prezydenta Baracka Obamę – przez tzw. koalicję Obamy, w której skład wchodzą kobiety, ludzie młodzi i przedstawiciele mniejszości.

"Ale bez Obamy nie ma koalicji Obamy" - powiedziała w radio NPR w środę Walter. "To on jest powodem, dla którego tak wielu młodych wyborców oraz wyborców nie-białych zagłosowało w 2008 i 2012 roku". Owszem poparli Clinton, ale znacznie mniej licznie niż niegdyś Obamę.

Zgodnie z danymi exit polls Clinton zdobyła mniejsze poparcie niż Obama wśród ludzi młodych (55 proc., a Obama 60 proc.). Otrzymała też mniej głosów wyborców afroamerykańskich (88 proc., a Obama 93 proc.), pochodzenia azjatyckiego (63 proc., a Obama 73 proc.) i Latynosów (65 proc., a Obama 71 proc.).

Clinton odnotowała tylko nieco wyższe od Obamy poparcie wśród białych wyborców z wyższym wykształceniem, ale Trump wygrał wśród białych wyborców bez wykształcenia. To właśnie ci biali wyborcy ze stanów wahadłowych, takich jak Wisconsin, Iowa, Michigan i Pensylwania, leżących w tzw. Pasie Rdzy (z ang. Rust Belt), jak określa się stany w północno-wschodniej części USA charakteryzujące się obecnością przemysłu ciężkiego, którzy przez lata głosowali na Demokratów, w tym na Obamę, w tegorocznych wyborach zagłosowali na Trumpa i pomogli mu wygrać.

Inna ciekawostka - Trumpa poparła też część wyborców, która go nie lubi i uważa, że nie ma on odpowiedniego temperamentu do pełnienia funkcji prezydenta. Aż 60 proc. wyborców deklarowało, że Trump nie ma kwalifikacji do bycia prezydentem, a i tak 18 proc. z tych osób na niego zagłosowało.

Wbrew oczekiwaniom podczas wyborów nie odnotowano masowego poparcia Clinton przez kobiety. Podczas gdy Trump uzyskał znacznie lepszy wynik wśród mężczyzn niż kandydat GOP z 2012 roku Mitt Romney, to Clinton otrzymała mniej więcej tyle samo głosów od kobiet, co Obama.

Nie doszło też do podziału wyborców Partii Republikańskiej, co niektórzy prorokowali z uwagi na kontrowersyjną osobę kandydata GOP i fakt, że Trumpa nie poparło wielu polityków republikańskich. "Na koniec wszyscy ustawili się w kolejce za nim" - powiedziała Walter. Trump zdobył 90 proc. głosów wyborców republikańskich, a Clinton 89 proc. wyborców Demokratów, o 4 punkty procentowe mniej niż Obama.

Ponadto Walter zauważyła, że Clinton nie miała przekazu dla wyborców oburzonych na waszyngtoński establishment i finansjerę z Wall Street oraz sfrustrowanych gorszą sytuacją ekonomiczną. "Podczas gdy Trump obiecał im +uczynić Amerykę znowu wielką+, ona mówiła, że +jesteśmy razem silni+" - przypomniała Walter, nawiązując do sloganów wyborczych dwójki kandydatów.

"Polityczne napięcia, jakie obserwowaliśmy na całym świecie, dzieją się teraz u nas. Musimy docenić przekaz, jaki wysyłają do nas wyborcy. Może nie lubią Trumpa, a nawet myślą, że nie nadaje się na prezydenta. Ale chcieli zobaczyć zmianę - chcieli kogoś, kto jest outsiderem politycznym i potrząśnie systemem, który ich zdaniem nie pracuje dla nich" - skonkludowała Walter.