Podczas spotkania w Białym Domu z prezydentem Karolem Nawrocki, Donald Trump zapowiedział, iż nie ma planów wycofania wojsk amerykańskich z Polski. I to pomimo planowanego na jesień przeglądu obecności wojskowej na świecie, który wiązać ma się z odchudzaniem amerykańskiego personelu. W ocenie generała Romana Polko, byłego szefa BBN i dowódcy jednostki GROM, to jasny sygnał dla Rosji. I znak, jak Polska postrzegana jest za oceanem na tle innych europejskich państw.

Więcej wojsk USA w Polsce. Czy to ma sens?

Wojciech Kubik: W trakcie rozmów w Białym Domu padły słowa, które można odczytać, jako zapowiedź nie tylko nie zmniejszania liczby amerykańskich wojsk, ale wręcz zwiększenia ich liczby. Czy Pana generała zdaniem, pojawienie się dodatkowych żołnierzy USA wpłynie na nasze bezpieczeństwo?

Gen. Roman Polko: - Jakie zdolności ma armia amerykańska, to generalnie wiemy. To największa armia świata, doświadczona, z najnowocześniejszym sprzętem, potrafiąca świetnie współdziałać. I ta wizyta rzeczywiście pokazała, że kontynuowane są te specjalne relacje polsko-amerykańskie. Pokazała ona też, że Stany Zjednoczone traktują Polskę jako przyjazny kraj w Europie, do którego mają bardzo duże zaufanie. I to z pewnością trzeba utrzymać oraz wykorzystać w zakopywaniu takich podziałów na linii Stany Zjednoczone-Unia Europejska.

Natomiast tak naprawdę żadnego znaczenia nie ma, czy będziemy mieć 3 tysiące, czy 5 tysięcy żołnierzy więcej, a kluczowe jest, że utrzymana ma być obecność na poziomie 10 tysięcy i że jest ta stała baza w Redzikowie. I to buduje w Polsce taki czynnik odstraszania. Kiedy Rosja wie, że relacje polsko-amerykańskie są bardzo dobre, to doskonale zdaje sobie sprawę, iż jakikolwiek atak na Polskę może mocno poirytować prezydenta Trumpa i skłonić go do jakiejś reakcji.

Czyli uznałby Pan te rozmowy za udane?

- To, co jest istotne i kluczowe, a co niestety w czasie tej wizyty nie zagrało, to nasze zachowania. Bo nie może być tak, iż między stroną rządową i prezydencką rozgrywamy takie wizyty. Przykładem jest obecność na spotkaniu Adama Bielana, który nie wiadomo, jak gra teraz rolę. Jak ma dobre relacje z Amerykanami, to powinien być w cieniu, a na zewnątrz dobrze by było pokazywać, że o bezpieczeństwie i polityce zagranicznej naprawdę myślimy ponad podziałami. A gdy takie dziwne spory wychodzą na zewnątrz, to jednak jest to jakaś łyżka dziegciu w tej beczce miodu.

Stała baza wojskowa i nowe, wielkie lotnisko

Ze strony polityków padały już sugestie, iż nie do końca liczy się zwiększanie liczby amerykańskich żołnierzy w Polsce, ale ich zdolności bojowych. Czy to właściwy tok rozumowania?

- Jakie większe zdolności? Stany Zjednoczone mają zdolności bojowe i jeżeli już sprowadzają gdzieś swoje siły, to z całym otoczeniem. Gdy przyjeżdża jakaś jednostka, to ma osłonę przeciwrakietową, systemy wywiadowcze. To wszystko już jest. Z naszej strony ważne jest, abyśmy zbudowali wreszcie ten Centralny Port Komunikacyjny, bo sama baza pod Rzeszowem może nie wystarczyć. Trzeba też pamiętać, że gdyby sytuacja się zaogniała, to jednostki, które są u nas rotacyjnie, w krótkim czasie mogą być przerzucone, albo uzupełnione. USA mają takie zdolności.

A jak podoba się Panu pomysł powrotu do czegoś na wzór „Fortu Trump”, czyli poproszenia Amerykanów o zainstalowanie na terenie Polski stałej bazy wojskowej?

- Jeżeli chodzi o Trumpa, który myśli kontraktowo, proszenie go o stałą bazę to nie jest najlepszy pomysł, ale taką bazę z prawdziwego zdarzenia z pewnością sami moglibyśmy zbudować. Mamy w tej chwili duży budżet obronny, jego część przeznaczona jest na infrastrukturę, to z pewnością warto zbudować jakąś nowoczesną bazę szkoleniową, która byłaby wykorzystywana przez stronę polską i amerykańską. Ale dobrze by było jednak nie żebrać o pieniądze w Stanach Zjednoczonych, tylko zrobić to samemu, dla własnych wojsk. A Amerykanie z pewnością by na tym skorzystali.

Generał Polko: NATO dziś nie istnieje bez Stanów Zjednoczonych

Patrząc na klimat rozmów, sądzi Pan, że Donald Trump pozostanie przy swych groźbach o wycofaniu części swych sił z Europy?

- Ja myślę, że prezydent Trump, kiedy zobaczył zdjęcia prezydenta Chin, Kima i Putina, coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że jego marzenia o tym, aby odsunąć Rosję od Chin i budować inne relacje, to są mrzonki. Świat autokratów trzyma się razem i Stany Zjednoczone, jeśli chcą odgrywać na świecie ważną rolę, muszą szukać sojuszników. A naturalnym i sprawdzonym sojusznikiem jest Europa, mimo wielu niedoskonałości i zgrzytów.

Europa nie jest przecież jakimś małym i zapomnianym skrawkiem świata, skąd zatem taka obawa, że nagle może zabraknąć amerykańskich żołnierzy?

Przywódcy europejscy zdają sobie sprawę, że NATO dziś nie istnieje bez Stanów Zjednoczonych. Europa dopiero chce budować swoją strategiczną autonomię, ale to zajmie co najmniej 5-10 lat. Ja przez całą swoją służbę wojskową, przez wszystkie misje doświadczyłem, że jakiekolwiek współdziałanie i planowanie nie jest możliwe bez Stanów Zjednoczonych. Europa musi nie tylko zbudować i wzmocnić swoje siły zbrojne, ale też nauczyć się interoperacyjności, współdziałania, aby wszystko działało w jednym systemie. Dziś armie europejskie są rozproszone i nie potrafią za bardzo ze sobą współdziałać.

Zdecydowanie oddzielam politykę nieprzewidywalnego Trumpa od amerykańskich żołnierzy. Z nimi współdziała się rewelacyjnie. Wśród nich nie ma wywyższania się, prób udowodnienia innym swej przewagi, ale jak widzą chęć współpracy, to błyskawicznie można się dogadać i działać.