Już najbliższe miesiące pokażą, na jakich warunkach i kiedy Wielka Brytania opuści Unię Europejską. Brexit zachwiał i zachwieje jeszcze bardziej równowagą sił w zachodniej części Europy, do jakiej przyzwyczailiśmy się w ciągu czterech dekad. Ową równowagę sił można opisać, w uproszczeniu, mniej więcej tak: dla Francji uczestnictwo Londynu w funkcjonowaniu Wspólnoty Europejskiej było polisą ubezpieczeniową w obliczu siły RFN, zarówno przed, jak i po zjednoczeniu obu państw niemieckich. Dokładnie odwrotnie traktowano Brytyjczyków w Berlinie: jako polisę ubezpieczeniową przed Francją, która aspirowała przez wiele lat do politycznego patronatu nad Europą.
OPINIA
Dla reszty państw UE obecność Londynu była w miarę solidną gwarancją, że tandem francusko-niemiecki nie będzie narzucał swojej woli reszcie krajów. Teraz nad formułą obecności brytyjskiej w Europie w ogóle wisi ogromny znak zapytania, trudno też rysować scenariusze, na ile Wyspy odizolują się od polityki i gospodarki europejskiej, co raczej doprowadzi do zaniku zaangażowania Wielkiej Brytanii w proces podejmowania głównych decyzji w Europie.
W ostatnich dniach proces wychodzenia Brytyjczyków z Unii Europejskiej przyspieszył. Wiemy już, że Londyn nie będzie zwlekał z formalnym ogłoszeniem exitu dłużej niż pół roku, do końca marca 201 7 r . Obecny rząd brytyjski, a szczególnie premier Theresa May, zapowiadają jednocześnie intrygującą rewolucję ideologiczną na Wyspach, która została zapoczątkowana odrzuceniem członkostwa w UE przez sporą część klasy średniej oraz te warstwy społeczne, które w dawnym stylu można nazwać „klasą robotniczą”. To wyborcy z tych grup, często z peryferyjnych regionów Anglii, daleko od kosmopolitycznego, zglobalizowanego Londynu, wsparli Brexit, i to oni faktycznie odrzucili związki z Europą w dotychczasowym kształcie. Dziś już wiemy, że przeciwnicy UE, którzy ujawnili się tak powszechnie w dniu czerwcowego referendum, często mają poglądy bardzo lewicowe, ale w warstwie ideologicznej są mocno prawicowi i patriotyczni, niechętni rozmywaniu brytyjskości czy angielskości w europejskim sosie. Jaki to ma wpływ na Europę?
Może się okazać, że z Anglii pójdzie dodatkowa inspiracja dla Europy skręcającej na prawo, że czas zatrzymać eksperyment ponadnarodowy o nazwie Un ia Europejska i czas zatrzymać marsz globalizacji, czyli nieskrępowanego działania rynku na skalę całej planety. Widząc te nastroje i widząc postępującą implozję lewicy na Wyspach, brytyjscy torysi zapowiedzieli schowanie w szafie tradycji thatcherystowskiej i poszli do centrum, stając się partią wrażliwą społecznie. Ten nowy eksperyment wcale nie musi się powieść, nie wolno przecież zapominać, że wokół hasła wyjścia z UE skupiły się z grubsza dwa obozy ideowe: jeden, nazwijmy go wolnorynkowym, który uważał, że Wyspy Brytyjskie tracą na uczestniczeniu w socjalistycznym, etatystycznym przedsięwzięciu, jakim jest Unia, i dlatego dla dobra brytyjskiego kapitalizmu i dla dobra wolnego handlu z resztą świata Wielka Brytania musi odwrócić się plecami do Brukseli, oraz: drugi, nazwijmy go właśnie prawicowo-lewicowym sprzeciwem klas niższych wobec dominacji wielkiego biznesu, niszczącego brytyjski model życia społecznego, do czego walnie się przyczynia UE zdominowana przez banki, koncerny, lobbystów. Pogodzenie tych obozów w ramach jednej rodziny konserwatywnej to kwadratura koła.
Jeśli zmiana na Wyspach opisana powyżej się powiedzie, to Brexit może zmienić politykę europejską nie tylko w sensie rozwalenia równowagi między Berlinem, Paryżem i Londynem. Przeprowadzenie zmian, o jakich mówi Theresa May, może przeorać ideologicznie partie i establishment europejski. W krajach, które znacząco wzorują się na Wyspach Brytyjskich albo uważają je za punkt odniesienia, bacznie będzie się obserwować, jak Wielka Brytania radzi sobie w roli w sumie niewielkiego, ale zamożnego państwa, które zrezygnowało z uczestnictwa w UE. Tak, jak rewolucja thatcherystowska inspirowała prawicę w Europie i reszcie świata zachodniego, tak rewolucja postbrexitowa może zachęcić Europę do porzucenia Unii Europejskiej i szukania nowej formuły współpracy międzypaństwowej na Starym Kontynencie.
Na Brytyjczyków uważnie będą patrzeć Francuzi, którzy zaczynają odwracać się od Brukseli w sensie mentalnym, kolejno Niemcy, którzy nie mają pomysłu na zlepienie podzielonej UE, na różne kręgi oraz choćby takie państwa, jak Holandia, wprost zapatrzona w Wyspy Brytyjskie oraz Skandynawowie, którzy nie chcą własnego poziomu życia i rozwoju gospodarczego złożyć na ołtarzu ratowania głęboko zaniedbanych gospodarek Grecji czy Włoch. Patrząc jeszcze raz na Francję, to nie sposób przeoczyć faktu, że program Frontu Narodowego, rosnącego w siłę, idzie dalej niż Brexit i domaga się likwidacji UE, gdy brexitowcy chcieli po prostu opuścić Unię, a patrząc na Niemcy, to zawsze warto przypominać równanie Angeli Merkel: UE musi się zreformować, ponieważ Europa dzisiaj to kilka procent ludności globu, ok. 25 proc. udziału w światowym PKB, ale aż 2/3 światowych wydatków socjalnych. W Niemczech jest pokusa, zwłaszcza w środowiskach wielkiego biznesu, aby porzucić UE i grać w gronie supermocarstw handlowych, do jakich przecież zaliczają się Niemcy. Taka wolta Niemiec oznacza koniec porządku europejskiego w obecnym kształcie.
Brexit dla nas, na kontynencie, w Europie jest drogowskazem. Jeśli Brytyjczycy przekują wyjście z UE na sukces, co moim zdaniem będzie niebywale trudne, to możemy mieć pewność, że zachwieje to Unią Europejską, i wiele krajów zacznie iść własną drogą, czując pokusę debrukselizacji. Jeśli Brytyjczycy popadną w tarapaty, pogłębiającą się izolację, staną się, jak w latach 70., słabnącym gospodarczo chorym człowiekiem Europy, to skazywana na uwiąd Unia Europejska może odzyskać wigor i rozwój. Europejczycy znowu uwierzą, że renacjonalizacja na naszym kontynencie w obliczu tektonicznych zmian globalnych to samobójstwo i wszyscy na nowo pokochają ponadnarodową UE. Stąd (jakiż to paradoks!) los UE jest cały czas w rękach Brytyjczyków, chociaż za chwilę zaczną pakować walizki i wracać promem i pociągiem Eurostar do siebie.
Przeciwnicy UE mają poglądy lewicowe, ale w warstwie ideologicznej są prawicowi i patriotyczni