Sześcioletnia kadencja obecnego prezesa Najwyższej Izby Kontroli kończy się 30 sierpnia. Kandydata na to stanowisko może zgłosić marszałek Sejmu lub grupa co najmniej 35 posłów.
Wczoraj na antenie Radia Zet Maciej Berek, minister nadzoru nad wdrażaniem polityki rządu, potwierdził, że kandydatem koalicji 15 października będzie Mariusz Haładyj. – Jesteśmy umówieni na wspólnego kandydata – powiedział. – Kandydatura była zaakceptowana w gronie liderów koalicyjnych, marszałek Sejmu zgodził się ją przedstawić jako własną – dodał. Mariusz Haładyj to prawnik i urzędnik państwowy. Przez ostatnią dekadę pracował w rządach czworga kolejnych premierów, m.in. jako podsekretarz stanu w resortach: gospodarki (2012–2015), rozwoju (2015–2018) oraz przedsiębiorczości i technologii (2018–2019). W 2019 r. ówczesny premier Mateusz Morawiecki powołał go na prezesa Prokuratorii Generalnej.
Koalicja stawia na Haładyja
– Trudno mu przyczepić łatkę partyjniaka. Haładyj pracował w rządzie i za Platformy, i za PiS. To bardzo bezpieczny wybór, ale też – nie ma co ukrywać – świetny urzędnik – mówi nam rozmówca z resortu sprawiedliwości. – Moje osobiste doświadczenia ze współpracy z nim, zarówno w ministerstwach, jak i przy programach covidowych, pozwalają ocenić jego kompetencje, kulturę i otwartość na problemy bardzo pozytywnie. Jeśli uzyska poparcie Sejmu, jego działania z pewnością będą podporządkowane dobru publicznemu i skutecznej kontroli instytucji państwowych – dodaje z kolei poseł Koalicji Obywatelskiej Waldemar Sługocki.
Jak nieoficjalnie słyszymy, kandydaturę Haładyja wysunęło otoczenie premiera Donalda Tuska. Na giełdzie potencjalnych następców Banasia przewijały się też nazwiska Berka, byłego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara czy szefa kancelarii Sejmu Jacka Cichockiego. – Berek odpadł, bo objął dużo ważniejsze stanowisko w rządzie. Dla Bodnara to chyba zbyt szybko, musi odpocząć po pracy w resorcie – tłumaczy jeden z rozmówców. Haładyj to efekt uzgodnień rekonstrukcyjnych. Polska 2050 wzmocniła się na zmianach w rządzie, więc w zamian zgodziła się poprzeć kandydata Platformy – dodaje inny. Oficjalnie kandydaturę Haładyja marszałek Szymon Hołownia ma zgłosić jeszcze dziś.
Co na to mniejsi koalicjanci? Początkowo przewodnicząca klubu Nowej Lewicy Anna Maria Żukowska podkreślała w serwisach społecznościowych, że kandydatura Haładyja nie była uzgadniana z jej klubem. – To nie jest kandydat wysunięty przez nas, ale w ramach dobrej współpracy w koalicji będziemy go popierać – uściśla w rozmowie z DGP rzecznik partii Łukasz Michnik. Szanse na jednomyślność są jednak niewielkie. – Mariusz Haładyj jest niewątpliwie bardzo sprawnym urzędnikiem, czego nie kwestionujemy. Jeśli jednak ktoś chce przyjmować od tej władzy wysokie i ważne stanowisko, mogę powiedzieć jedno: nie zasługuje na zaufanie ze względów moralnych – oznajmił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej.
Jak dodał, kandydatem PiS na to stanowisko będzie Tadeusz Dziuba, były poseł tej partii, wiceszef NIK w latach 2019–2023. – Mamy swojego, bardzo doświadczonego, wieloletniego pracownika NIK, który najpierw doprowadziłby do tego, by NIK znów stał się instytucją spełniającą standardy stawiane wszystkim urzędom publicznym. Obecnie, moim zdaniem, tych warunków nie spełnia. W instytucji jest wiele nadużyć, naciągnięć, napięć wewnętrznych, które trzeba uporządkować, a dopiero później uruchomić ją tak, by działała właściwie – argumentował Kaczyński.
Przejrzystość procesu kluczowa dla NIK
Według nieoficjalnych ustaleń DGP Sejm rozpatrzy kandydatury już po sejmowych wakacjach, w połowie września. Wnioski w tej sprawie trafią do komisji ds. kontroli państwowej. – Zajmiemy się sprawą, gdy marszałek Sejmu skieruje do nas wniosek. Na razie go nie otrzymaliśmy, a zgłoszenia kandydatur przyjmowane są do 31 lipca – mówi krótko Marek Sawicki, przewodniczący komisji z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Najprawdopodobniej w Sejmie odbędzie się również wysłuchanie publiczne z udziałem zgłoszonych kandydatów. O jego przeprowadzenie apelowały organizacje pozarządowe, w tym Sieć Obywatelska Watchdog.
– Wysłuchanie publiczne powinno pokazać, czy kandydat na prezesa NIK to osoba nastawiona propaństwowo i najlepiej przygotowana do pełnienia funkcji z punktu widzenia kontroli oraz działania instytucji – argumentuje w rozmowie z DGP prezes stowarzyszenia Szymon Osowski. I dodaje, że „to ważne także dlatego, że takie spotkanie pozwala odejść od polityki i zadać publiczne pytania, by zweryfikować wiedzę, postawę i kompetencje kandydata”. – Dzięki temu można przeciwdziałać sytuacjom, w których wybierana jest osoba nieprzygotowana, jak to miało miejsce przy prezesie Marianie Banasiu, oraz zapewnić przejrzystość całego procesu – podsumowuje. ©℗