Na początku maja niemiecki Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) sklasyfikował prawicową partię AfD jako „ekstremistyczną”. Jednak raport, na podstawie którego została podjęta taka decyzja okazał się lipny. Postchadeckie ugrupowanie CDU/CSU kanclerza Friedricha Merza zdecydowało o wyciszeniu sprawy.

CDU/CSU chcą zamknąć temat

Sekretarz generalny CDU Carsten Linnemann oraz przewodniczący CSU i premier Bawarii Markus Söder wezwali we wtorek swoje partie do zakończenia dyskusji na temat zakazu działalności AfD.

Linnemann wyraził nadzieję, że minister spraw wewnętrznych Alexander Dobrindt (CSU) wkrótce przedstawi swoją ocenę ekspertyzy BfV dotyczącej AfD. „Potem, miejmy nadzieję, ta debata wreszcie się zakończy” – powiedział. Argumentował, że „wyszłoby nam na dobre, bo te debaty wcale nam nie pomagają”.

Również Markus Söder wypowiedział się w podobnym tonie. Jego zdaniem zakaz ten „jest prawnie niemal nie do przeprowadzenia”. Ostrzegł, że procedura delegalizacji mogłaby uczynić z AfD „męczennika”. Wcześniej również szef niemieckiego MSW Dobrindt w telewizji ZDF dość jednoznacznie dał do zrozumienia, że odrzuca taki wniosek, a kanclerz Merz stwierdził, że „to zbyt mocno pachnie próbą wyeliminowania konkurenta politycznego”.

Amerykanie o tyranii w przebraniu

Decyzja o sklasyfikowaniu AfD jako organizacji ekstremistycznej przez odpowiednik polskiego ABW została ogłoszona 2 maja. Stało się to cztery dni przed odejściem ze stanowiska – w związku ze zmianą rządu – socjaldemokratycznej szefowej MSW Nancy Faeser. Podstawą do podjęcia decyzji był liczący ponad 1000 stron raport przygotowany przez tajną służbę. 5 maja 2025 r. AfD złożyła pozew przeciwko BfV w sądzie administracyjnym w Kolonii, kwestionując decyzję. Partia argumentowała, że klasyfikacja jest motywowana politycznie i narusza jej prawa konstytucyjne, w tym wolność słowa oraz uczciwą konkurencję polityczną. Trzy dni później, kiedy szefem MSW nadzorującym Urząd Ochrony Konstytucji był już polityk CSU Alexander Dobrindt, BfV zawiesił tymczasowo klasyfikację do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd. Teraz zaś wierchuszka CDU/CSU chce w ogóle wyciszyć zamieszanie.

Jednym z powodów jest prawdopodobnie jednoznacznie negatywna reakcja USA. Wiceprezydent USA, J.D. Vance, oraz sekretarz stanu, Marco Rubio, skrytykowali nazwali klasyfikację AfD „tyranią w przebraniu”, sugerując, że jest to próba uciszenia opozycji politycznej.

Raport BfV w sprawie AfD

Jednak główną przyczyną ucięcia dyskusji stał się sam tajny raport BfV, który wyciekł do mediów. Okazało się, że nie zawiera on informacji od „wrażliwych źródeł” (co było oficjalną przyczyną, dlaczego odmawiano jego upublicznienia). Cały raport opiera się na informacjach ogólnodostępnych i jest kompilacją dokumentów programowych, wypowiedzi, wpisów i memów polityków AfD różnego szczebla.

Według liberalnego magazynu Cicero utajnienie dokumentu wcale nie miało chronić tajnych źródeł BfV tylko ukryć jego merytoryczną słabość.

Jakie zatem wypowiedzi przedstawicieli AfD zostały uznane za przejaw skrajnej ideologii? Jednym z najczęściej przytaczanych jest cytat z posłanki landowej Leny Kotre: „Gdyby AfD było u władzy, morderstwa, zamachy terrorystyczne, gwałty i zastępcza migracja, które teraz przerażają Niemcy, nigdy by się nie wydarzyły”. Zdaniem BfV jest to podważanie godności ludzkiej i demokratycznego współistnienia różnych grup społecznych.

Inny przykład to komentarz członka AfD Fabiana Kueble w mediach społecznościowych: „Każdy, kto nie jest Niemcem, nie powinien zostać obywatelem”. Dokument interpretuje to jako przejaw nacjonalizmu etnicznego. Wpis Joerga Urbana, przewodniczącego AfD w Saksonii, który stwierdził: „Rząd ucieka się do… zastraszania – do metod totalitarnych, jak te, które znamy z NRD” uznano za przejaw pogardy dla instytucji demokratycznych.

Jednym z najbardziej kontrowersyjnych aspektów raportu jest ocena propozycji programowych regionalnych struktur partii. Przykładem jest postulat zawarty w saksońskim programie AfD, sugerujący ograniczenie liczby dzieci nieposługujących się językiem niemieckim w grupach przedszkolnych do maksymalnie 10 proc., by zapewnić każdemu dziecku możliwość nauki języka niemieckiego. BfV stwierdza, że taka polityka prowadzi do dyskryminacji ze względu na język, a pośrednio także pochodzenie etniczne, naruszając tym samym godność człowieka.

Niemcy wątpią w Urząd Ochrony Konstytucji

Po wycieku raportu kanclerz Merz ostro skrytykował byłą szefową MSW Nancy Faeser. „Nie jestem zadowolony z przebiegu tego postępowania” – powiedział przewodniczący CDU w rozmowie z Die Zeit. „Stara władza (czyli rząd Olafa Scholza – red.) przedstawia raport bez rzeczowej weryfikacji, jednocześnie klasyfikując go jako dokument tajny.”

Z kolei były szef BfV, Hans-Georg Maassen, ocenił w jednym wywiadów, że urząd nie jest obiektywną instytucją i że sam może stać się zagrożeniem dla demokracji.

Z badań opinii publicznej wynika, że 50 proc. Niemców uważa, iż niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji jest prawdopodobnie wykorzystywany do celów politycznych. 36 proc. wierzy w apolityczne funkcjonowanie urzędu. 44 proc. respondentów ocenia jego pracę pozytywnie, a 41 proc. negatywnie. ©℗

Chadecja wycisza dyskusję o AFD