Od 2026 r. miasta powyżej 100 tys. mieszkańców będą mogły kupować wyłącznie zeroemisyjne autobusy – elektryczne lub wodorowe. Takie pojazdy były zamawiane przez samorządy na dużą skalę już od kilku lat. W przypadku elektrobusów mamy dużą ofensywę dostawców z Chin, którzy często oferują tańsze pojazdy. Państwo Środka niemal zmonopolizowało bowiem produkcję baterii. W Polsce jeździ zwłaszcza sporo autobusów chińskiej firmy Yutong. Ich polski dystrybutor – firma Busnex – informuje, że po 21 polskich miastach kursuje 131 zeroemisyjnych pojazdów tej marki. Kolejne miasta: Szczytno, Jelenia Góra, Siedlce, Katowice, Szprotawa, Złocieniec oraz Łomża, podpisały umowy na dostawę kolejnych 76 autobusów. Pojawiają się również autobusy innych chińskich producentów, np. King Long.

Szlaban na wjazd dla autobusów z Azji?

Ale niebawem zakupy autobusów z Chin, a także z innych państw Azji, mogą być ograniczone. Dyskusja o przymknięciu polskiego rynku dla firm z tego kontynentu rozgorzała po ostatnich wyrokach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, w których uznano, że kraje unijne mogą nie dopuszczać do przetargów firm z państw trzecich, z którymi Unia nie ma odpowiednich umów handlowych. Po ostatnim wyroku TSUE prawnicy stoją na stanowisku, że co do zasady rynek unijny jest zamknięty dla tych firm, ale zamawiający może zdecydować o ich dopuszczeniu.

Czy miasta postawią szlaban na wjazd chińskim czy tureckim autobusom? Część samorządów i podległych im jednostek potwierdza, że chce ograniczyć rynek dla tych dostawców. Taką decyzję podjęło Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Poznaniu. Jego rzeczniczka Agnieszka Smogolucka przyznała, że MPK nie będzie dopuszczać do zamówień wykonawców z państw trzecich, z którymi UE nie jest związana żadną umową międzynarodową gwarantującą na zasadzie wzajemności i równości dostęp do rynku zamówień.

MPK w Krakowie poinformowało nas, że czeka na precyzyjne wytyczne, jak należy stosować orzeczenia w polskim porządku prawnym. Projekt ustawy, który ma doprecyzować tę kwestię, przygotowało Ministerstwo Rozwoju i Technologii.

Połowa części w autobusach ma pochodzić z UE

Warszawa dotąd kupiła 18 autobusów marki Yutong. W kolejnym przetargu na 30 elektrobusów oferta tego dostawcy została wskazana jako najlepsza. Jan Kuźmiński, prezes Miejskich Zakładów Autobusowych, mówi, że w kolejnym dużym postępowaniu (90 autobusów elektrycznych i 90 kolejnych w opcji) zastosowano zapisy, które mają wykluczyć firmy chińskie. Postawiono warunek, że przynajmniej 50 proc. części autobusów ma pochodzić z UE. To wykluczy np. pojazdy marki Yutong. – Sytuacja międzynarodowa jest niepewna. Jeśli się okaże, że Chińczycy wprowadzą duże cła na części zamienne, to nie wyjdziemy na tym dobrze – mówi Jan Kuźmiński.

Podobne zapisy od dłuższego czasu stosuje MPK Wrocław. Korzystał z zapisów prawa zamówień publicznych mówiących, że tzw. zamawiający sektorowi, czyli prowadzący określoną działalność opisaną w prawie zamówień publicznych, mogli te rozwiązania stosować jeszcze przed wyrokami TSUE. Inni nie kwapili się do tych rozwiązań, licząc na niższe ceny w przetargach.

Jarosław Kola z kancelarii WKB Lawyers spodziewa się, że na fali dyskusji wywołanej ostatnim orzecznictwem TSUE na temat dopuszczania do przetargów firm spoza UE przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej artykuł 393 ust. 1 pkt 4 prawa zamówień publicznych będą teraz stosować znacznie częściej. Dystrybutorami autobusów z Azji są często firmy polskie, ale wspomniany przepis, odpowiednio zastosowany, może skutecznie ich wykluczyć z gry. Kola przyznaje, że w świetle wyroku TSUE w specyfikacji przetargowej można też stosować inne rozwiązania, które wykluczą tych dostawców, ale wymagają one pewnej wirtuozerii w sformułowaniach.

Z powodu bezpieczeństwa postawmy na autobusy z UE

Marcin Żabicki z Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej przyznaje, że ze względów bezpieczeństwa powinno się znacznie ograniczyć zakupy autobusów w Chinach. – Jeśli sytuacja geopolityczna zmierzałaby do tego, że Państwo Środka stałoby się dla nas wrogie, to taki autobus mógłby zostać np. łatwo unieruchomiony – zaznacza.

Kilka dni temu szef rządu w Norwegii przyznał, że autobusy produkowane w Chinach mogą stanowić dla tego kraju zagrożenie wywiadowcze.

Aleksander Kierecki z firmy JMK Analizy Rynku Transportowego mówi zaś, że Polska powinna bardziej chronić rodzimy przemysł. – Wprawdzie w ostatnim czasie znani byliśmy z produkcji pojazdów dla transportu publicznego, ale zamknięto już dwie fabryki autobusów – Volvo i Scanii. Doprowadziła do tego m.in. ekspansja producentów z Azji – wskazuje. ©℗