W opinii Tudora najbardziej zagrożone są miejsca pracy w branżach nastawionych na eksport, m.in. motoryzacyjnej i chemicznej.
W przypadku Brexitu - jak podkreślił Tudor - narażonych na likwidację będzie wiele innych miejsc pracy, gdyż Wielka Brytania utraci dostęp do unijnego rynku, co może z kolei sprawić, że przestanie być atrakcyjnym krajem dla zagranicznych inwestorów.
Pod koniec kwietnia Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) ostrzegła, że Brexit oznaczałby dla brytyjskiej gospodarki "duży negatywny wstrząs"; gdyby kraj opuścił Wspólnotę, jego gospodarka skurczyłaby się o 3 proc. do 2020 roku i o 5 proc. do 2030 roku w porównaniu z sytuacją, gdyby Brexitu udało się uniknąć.
Politycy, którzy prowadzą kampanię w ramach Brexitu, w tym były burmistrz Londynu Boris Johnson, przekonują, że jeśli kraj przestałby być członkiem UE, to brytyjska gospodarka rozkwitłaby, gdyż nie musiałaby już wpłacać rocznych składek do UE, wyzwoliłaby się z biurokracji i zawarła własne umowy handlowe.
Publikowane często sondaże pokazują, że brytyjski elektorat jest bardzo podzielony w sprawie przyszłości kraju w UE, a różnica między obozami zwolenników i przeciwników Brexitu jest niewielka i nie pozwala przewidywać, który z nich zwycięży w zaplanowanym na 23 czerwca referendum. (PAP)