Najwyższy poziom zagrożenia terrorystycznego w Brukseli zostanie utrzymany do poniedziałku. Tak zdecydował belgijski rząd. Premier Belgii Charles Michel argumentował, że ryzyko ataku wciąż jest bardzo duże. Zamknięte pozostaną między innymi szkoły, metro, centra handlowe. Mieszkańcy Brukseli z mieszanymi reakcjami przyjęli decyzję rządu.

Do samochodów przejeżdżających na sygnale mieszkańcy Brukseli już się przyzwyczaili, do widoku wojska na ulicach też, przedłużenie stanu gotowości wielu przyjęło ze zrozumieniem. "Ryzyko jest zbyt duże. To normalne, że alert został przedłużony" - powiedział jeden z mieszkańców Brukseli. Strach i obawy mieszają się jednak już z irytacją. "Może trochę przesadzamy z tym zamknięciem wielu miejsc?" - padają pytania.

Premier argumentuje, że wciąż celem planowanych ataków są centra i ulice handlowe, oraz transport publiczny. Rząd zdecydował jednak, że powoli niektóre restrykcje będą łagodzone. "Szkoły zostaną otwarte w środę, podobnie jak i metro" - powiedział premier Belgii. Kiedy Charles Michel ogłaszał utrzymanie najwyższego poziomu zagrożenia terrorystycznego do poniedziałku, prokuratura informowała, że z zatrzymanych podczas ostatniej obławy 21 osób, 17 zostało zwolnionych. Jeden mężczyzna usłyszał zarzut udziału w zamachach w Paryżu. Poszukiwany listem gończym Salah Abdeslam wciąż jest na wolności.