Burza po słowach kandydata na ministra do spraw europejskich Konrada Szymańskiego na temat przyjmowani przez Polskę uchodźców z Bliskiego Wschodu. Początkowo stawiał oni pod znakiem zapytania szybkie przyjęcie przez nasz kraj imigrantów. Później wyjaśnił, że przyjmiemy ich, gdy będą gwarancje bezpieczeństwa. Słowa te padły w kontekście piątkowych zamachów w Paryżu.

Nie mówimy, że będziemy odchodzić od ustaleń, które zapadły w sprawie uchodźców - mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Sasin. Zapewnia też, że PiS szanuje poczynione przez rząd Ewy Kopacz zobowiązania, chociaż się z nimi nie zgadza. Polska ma przyjąc 7 tysięcy uchodźców. Jacek Sasin zaznaczył, że wykonanie tej decyzji powinno zależeć przede wszystkim od tego, czy będziemy w stanie zapewnić bezpieczeństwo naszym obywatelom. Wyjaśnił, że chodzi o wypracowanie takich mechanizmów, by na teren Unii Europejskiej nie dostawali się terroryści.

O nieodpowiedzialnej wypowiedzi kandydata na ministra - mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO. Posłanka Platformy Obywatelskiej podkreśla, że nie spodziewała się po Konradzie Szymańskim, którego postrzega jako przedstawiciela nurtu proeuropejskiego, że będzie podważał nasze zobowiązania. To nie jest wyjście, żeby się separować - mówi.

Robert Winnicki z ruchu Kukiz'15 ma nadzieję, że prawo i Sprawiedliwość podtrzyma swoje zapowiedzi z kampanii wyborczej i uchodźców do Polski nie wpuści. Polityk dodał, że terroryści od lat już są w krajach zachodnich - we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Zachód zachodowi zgotował ten los - powiedział. Wyjaśnił, że sprawiła to multikulturalna polityka i interwencje militarne na Bliskim Wschodzie.

Poranne wypowiedzi były zbyt emocjonalne i nieprzemyślane - mówi lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Polityk wyjaśnia, że od przyszłych ministrów oczekiwałby - jak to określił - pełnej kontroli nad tym, co mówią. Petru dodał, że świat stał się niebezpieczny po 11. września 2001 roku. Lider Nowoczesnej zaznaczył, że najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków i tych miejszkającyhc w kraju, jak i w Europie.

Zabrakło rozwagi - ocenia Stanisław Żelichowski. Polityk PSL-u podkreśla, że zupełnie inna jest waga słów wypowiadana przez posłów, a inna przez przyszłych ministrów. Jego zdaniem, winy za zamach w Paryżu nie można zrzucać na uchodźców. Dodał, że czeka nas przeorientowanie mentalności - czy w imię bezpieczeństwa zgodzimy się na inwigilację i podsłuchy.

W piątek w Paryżu doszło do kilku zamachów terrorystycznych, w wyniku których zginęło co najmniej 129 osób. Około 300 jest rannych. Stan 100 spośród nich jest krytyczny.