Egipskie władze nie wykluczają, że przyczyną katastrofy rosyjskiego samolotu na Synaju był zamach bombowy. W maszynie, która spadła na ziemię krótko po starcie 31 października, zginęły 224 osoby.

BBC informuje, że śledczy rozpoczęli właśnie badanie, czy na pokładzie Airbusa A321 nie było bomby. Egipskie śledztwo nie zostało jeszcze zakończone i dołączono do niego nowy wątek - ładunek wybuchowy który miałby zostać umieszczony w luku bagażowym. Brytyjska telewizja cytuje przedstawicieli egipskich służb, którzy nie wykluczają, że zamachowcy przekupili pracowników lotniska w Szarm el-Szejk.

Wcześniej Reuters informował, że śledczy mają 90 procent pewności, iż tajemniczy dźwięk, zarejestrowany przez czarne skrzynki tuż przed katastrofą, to eksplozja. Także amerykański prezydent Barack Obama i brytyjski premier David Cameron sugerowali, że katastrofa była skutkiem zamachu bombowego.

Inni przedstawiciele egipskich służb poinformowali, że w wyniku obławy w Kairze zginął przywódca kojarzonej z Państwem Islamskim grupy Prowincja Synaju - Aszraf Gharabli. To właśnie islamiści przyznali się do przeprowadzenia zamachu w samolocie.

Po katastrofie Rosja rozpoczęła ewakuację swoich obywateli z kurortu Szarm el-Szejk. Większość ofiar katastrofy na Synaju to właśnie Rosjanie.