Pierwsze próby ponownego sklejenia pozostałości po Związku Sowieckim przedsięwzięto, jeszcze zanim ZSRR na dobre się rozpadł.
W grudniu 1990 r., na rok przed formalnym upadkiem imperium, pojawiła się koncepcja reorganizacji kraju. Cztery miesiące później zorganizowano plebiscyt, w którym 78 proc. głosujących poparło ideę zachowania państwa jako – jak to ujęto w pytaniu referendalnym – „odnowioną federację równoprawnych, suwerennych republik”.
Problem polegał jednak na tym, że z 15 republik sowieckich w sześciu referendum w ogóle się nie odbyło. Poza państwami bałtyckimi dotyczyło to Armenii, Gruzji i Mołdawii. Mimo to latem przystąpiono do prac nad podpisaniem nowej umowy związkowej. ZSRR miał zostać przekształcony w bardziej zdecentralizowaną federację pod nazwą Związek Suwerennych Republik Radzieckich, czyli przy zachowaniu dotychczasowego skrótu nazwy. Ostateczna wersja traktatu została opublikowana przez „Prawdę” 15 sierpnia 1991 r.
Trzy dni później doszło jednak do próby zamachu stanu dokonanej przez komunistycznych jastrzębi pod wodzą Giennadija Janajewa. Nieudany pucz sierpniowy, m.in. ze względu na nieudolność jego organizatorów, zamiast zachować ZSRR w niezmienionym kształcie, przyczynił się do jego przyspieszonego rozpadu. O koncepcji ZSRR bis nie pamiętał już nikt poza Gorbaczowem, a od końca sierpnia kolejne republiki ogłaszały deklaracje suwerenności i niepodległości.
Ostateczny cios ZSRR zadali przywódcy Białorusi, Rosji i Ukrainy na spotkaniu w Wiskulach w Puszczy Białowieskiej. To tam 8 grudnia 1991 r. trzy republiki – jako troje z czworga członków założycieli ZSRR (czwarta była efemeryczna Federacja Zakaukaska) – zawarły porozumienie o rozwiązaniu ZSRR i utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw. Wkrótce do trójki założycieli dokooptowano Kazachstan ze względu na ambicje tamtejszego lidera Nursułtana Nazarbajewa, który jako jeden z dwóch ówczesnych przywódców republik sowieckich rządzi swoim krajem po dziś dzień.
Rosjanie wzywali do przekształcenia WNP w konfederację (związek państw). Ostatecznie jednak integracja nie wyszła poza ramy niespecjalnie efektywnej organizacji międzynarodowej. Ukraina nigdy zresztą nie podpisała statutu WNP, a więc uczestniczy w pracach organizacji niejako z rozpędu. Po rosyjskiej aneksji Krymu w 2014 r. politycy w Kijowie zaczęli nawet mówić o konieczności opuszczenia organizacji; podobnie jak po rosyjskiej agresji w 2008 r. uczyniła Gruzja. Do WNP nigdy nie weszły Estonia, Litwa i Łotwa, które od początku obrały kierunek prozachodni. W 2005 r. poziom zaangażowania obniżył Turkmenistan, ogłaszając się członkiem stowarzyszonym.
WNP nie spełniła oczekiwań założycieli, ponieważ jej utworzenie było sprzeczne z trendem. Trudno było integrować państwa, których głównym zadaniem była właśnie dezintegracja dawnych sowieckich struktur i budowa własnej państwowości. Dlatego Rosjanie szybko zaczęli szukać możliwości zacieśnienia więzów z tymi spośród państw sąsiedzkich, które były tym najbardziej zainteresowane. W kwietniu 1996 r. powstała Wspólnota Białorusi i Rosji, rok później przekształcona w Związek Białorusi i Rosji, a w 2000 r. w Państwo Związkowe.
Pierwotne plany były bardzo ambitne. Prezydentowi Białorusi Alaksandrowi Łukaszence niemal udało się przeforsować wersję wspólnej konstytucji związkowej, w myśl której jako wiceprezydent unii dwóch równoprawnych państw byłby następcą prezydenta Borisa Jelcyna, w razie gdyby ten musiał się zrzec władzy. Rosjanie w ostatniej chwili odrzucili odpowiedni zapis, schorowanego Jelcyna zastąpił premier Władimir Putin, po czym Łukaszence minął zapał do jednoczenia się z Rosją.
Z WNP wykiełkowała też Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Wzajemnym (ODKB), zwana też paktem taszkenckim. Sam pakt podpisano w 1992 r., a w 2002 r. postanowiono go zinstytucjonalizować.
Przez szeregi ODKB przewinęło się dziewięć państw, obecnie – po rezygnacji Azerbejdżanu, Gruzji i Uzbekistanu – ostało się sześć (Armenia, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Rosja i Tadżykistan). ODKB, przewidziana jako postsowiecka wersja NATO, dysponuje wspólnymi siłami szybkiego reagowania na wypadek sytuacji kryzysowych. Jak do tej pory nigdy z nich nie skorzystano.

Trudno było integrować państwa, które się dezintegrowały