Były prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz odrzuca zarzuty, jakoby wydawał rozkaz strzelania do demonstrantów w lutym 2014 roku. Ogółem w ciągu całej rewolucji godności zginęło ponad sto osób. Ukrywający się w Rosji polityk udzielił wywiadu telewizji BBC.

Były prezydent w ogóle nie zna faktów świadczących o tym, że takie rozkazy były. Daje także do zrozumienia, że to nie on stał za co najmniej dwiema wcześniejszymi próbami siłowego rozbicia manifestacji na Majdanie twierdząc, że był przeciwny takiemu rozwiązaniu.

Wiktor Janukowycz twierdzi także, że tereny samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej powinny wrócić pod kontrolę Kijowa, a ukraińskie władze mają bezpośrednio rozmawiać z separatystami. Były szef państwa nazwał także aneksję Krymu „tragedią”. Jednocześnie wyraził wdzięczność Władimirowi Putinowi, który pomógł mu uciec z Ukrainy.

Choć ukraińskie media, kijowscy eksperci, a także ich zachodni koledzy informowali o masowych defraudacjach środków budżetowych i korupcji, za którą odpowiada Wiktor Janukowycz, były prezydent także odrzuca te zarzuty. Powtarza przy tym, że ogromna rezydencja pod Kijowem, gdzie mieszkał, nie należała do niego. Na pytanie dziennikarza BBC dotyczące, między innymi, prywatnego ZOO ze strusiami, były prezydent odpowiada, że opiekował się nimi, bo „po prostu tam były”.

Te słowa zaskoczyły i rozśmieszyły nawet reportera prowadzącego wywiad i stała się powodem do licznych żartów na Ukrainie. Pojawiły się już nawet t-shirty z rysunkami strusi z podpisem: „My po prostu tu żyjemy”.