Warszawa w staraniach o uwolnienie więźniów korzysta z pomocy nie tylko Kazachstanu, lecz także Azerbejdżanu.

Minister spraw zagranicznych powiedział, że Polska proponowała Mińskowi układ. – Jakiś czas temu skierowaliśmy wobec władz Białorusi propozycję, która zmierzała do zwiększenia pola politycznego i gospodarczego manewru w zamian za zaprzestanie represji. Niestety prowadzone rozmowy nie przyniosły satysfakcjonującego nas rezultatu – mówił Zbigniew Rau w kwietniu w Sejmie. Jak ustaliliśmy, konkretnej propozycji jednak nie było, jeśli nie liczyć starań o uwolnienie Andrzeja Poczobuta, który w piątek został prawomocnie skazany na osiem lat obozu.

Zapytaliśmy MSZ, kiedy oferta została złożona i czego konkretnie dotyczyła. „Konsekwentnie powtarzaliśmy, że zasadniczy warunek to uwolnienie wszystkich więźniów politycznych i rozpoczęcie procesu demokratyzacji poprzez dialog z demokratyczną opozycją” – pisze Biuro Rzecznika MSZ Łukasza Jasiny. Rozmawialiśmy z dyplomatami zajmującymi się polityką wschodnią. Żaden nie słyszał, by propozycja, o której mówił Rau, została skonkretyzowana. – Nic o niej nie słyszałem – mówi też politolog Dzianis Mieljancou, który po wyborach z 2020 r. pozostał w kraju i ma dobre relacje z władzami. – Nie znam żadnych szczegółów – dodaje Waleryj Kawaleuski, odpowiadający w gabinecie Swiatłany Cichanouskiej za relacje ze światem. Zapytany, czy polskie MSZ korzysta z porad gabinetu liderki opozycji w sprawie polityki wobec reżimu, potwierdza. Od jednego z polskich dyplomatów słyszymy, że minister „miał raczej na myśli ogólną wizję polityki wobec Mińska”. – Białoruś nie jest obecnie w stanie wygenerować żadnej nowej wartości. Dialog z Mińskiem można podejmować, gdy represje są względnie ograniczone – mówi nasz rozmówca.

Tymczasem po 2020 r. poziom prześladowań jest największy w historii. Zdelegalizowana Wiosna Alesia Bialackiego informuje o 1507 więźniach politycznych. Wśród nich jest Andrzej Poczobut z „Gazety Wyborczej”, wiceszef Związku Polaków na Białorusi. Reżim oferował mu wolność w zamian za pokajanie się przed Alaksandrem Łukaszenką, ale odmówił. – Państwo zawodzi w sprawie Andrzeja – komentował w 2021 r. Bartosz Wieliński z „Gazety Wyborczej”. Jak słyszymy w MSZ, Warszawa w latach 2021–2022 trzykrotnie proponowała spotkanie szefów dyplomacji w zamian za jego wypuszczenie. Po raz ostatni przed konferencją OBWE w Łodzi w grudniu 2022 r. Minister Uładzimir Makiej i tak był na nią zaproszony i mógł liczyć na spotkanie w cztery oczy z Rauem, gdyby – jak obrazowo mówi nasz rozmówca – „tym samym samochodem przywiózł Poczobuta”. Do wizyty nie doszło, bo Makiej zmarł tuż przed przyjazdem. Z dwóch poprzednich takich ofert Mińsk jednak nie skorzystał.

Reżim szuka uznania, a spotkanie na poziomie ministrów byłoby formą jego legitymizacji. O tym, jak Mińskowi na niej zależy, świadczy historia z Nowego Jorku. Na lutowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ Białoruś reprezentował Siarhiej Alejnik, następca Makieja. – Białorusini próbowali doprowadzić do jego „przypadkowego” spotkania w kuluarach z ministrem Rauem. Była gotowa kamera białoruskiej telewizji. Udało się w porę skręcić z ministrem w inny korytarz – opowiada członek delegacji. – Białoruś oczekuje, by Polska nie ingerowała w jej sprawy wewnętrzne i nie stawiała żądań, o jakie nie jest proszona. Zaufania do Zachodu nie ma w ogóle, więc mogą zadziałać tylko najprostsze wymiany. Na zasadzie: my wypuszczamy 100 politycznych, a wy znosicie sankcje np. przeciw liniom lotniczym Bieławia – mówi Mieljancou.

Kontakty utrzymują dyplomaci i służby. „Utrzymujemy relacje na szczeblu roboczym, wykorzystując naszą ambasadę w Mińsku oraz białoruską w Warszawie. Tym kanałem wielokrotnie przekazywaliśmy nasze stanowisko. Zachęcamy władze białoruskie do konstruktywnych działań, informujemy o przyczynach nałożenia sankcji, jasno i wyraźnie informujemy, jakie są warunki ich zniesienia” – pisze Biuro Rzecznika MSZ. Rozmówca z resortu mówi, że kontakty utrzymują też dyplomaci z przedstawicielstw przy ONZ i OBWE. Tamtejsi ambasadorowie Białorusi byli zastępcami Makieja w MSZ, a Walancin Rybakou, dziś w Nowym Jorku, odpowiadał za nieformalną komunikację z Białym Domem.

W przekonywaniu do uwolnienia Polaków pomagał Kazachstan. Jak się dowiadujemy, podobne usługi pełniły Azerbejdżan i – rzadziej – Armenia. Na Węgry, które też nie zerwały relacji z Łukaszenką, liczyć nie możemy. Efektem starań był wyjazd do Polski trzech działaczek mniejszości i przeniesienie do aresztu domowego, a następnie oczyszczenie z zarzutów szefowej ZPB Andżeliki Borys. „To pierwszy od bardzo dawna pozytywny sygnał, który dostrzegamy. Po nim muszą jednak nastąpić kolejne kroki” – pisze Biuro Rzecznika MSZ, zwracając jednak uwagę, że trend jest odwrotny. „Mińsk zintensyfikował represje, wydając serię politycznych wyroków. Uderzył w Polaków, likwidując polskie szkoły, instytucje kulturalne, a nawet cmentarze. Zmusza nas to do kontynuacji dotychczasowych działań” – dodaje. Po pierwszym wyroku na Poczobuta Warszawa zamknęła przejście graniczne w Bobrownikach.

Po odrzuceniu apelacji resort spraw wewnętrznych zaproponował zawieszenie ruchu ciężarówek na pozostałych przejściach. MSWiA powołało się na „konieczność zapewnienia bezpieczeństwa publicznego”. Wczoraj resort dodał na czarną listę 365 osób i 20 podmiotów związanych z reżimem. W marcu Łukaszenka zaoferował wymianę Poczobuta w zamian za odesłanie emigracyjnych polityków, stosując przy tym obraźliwą grę słów z nazwiskiem Pawła Łatuszki, dziś działacza opozycji, wcześniej wieloletniego funkcjonariusza reżimu. Ten odparł, że wróci do Mińska z męską częścią współpracowników, o ile uwolnieni zostaną wszyscy więźniowie polityczni. – Każdy kontakt jest cenny, jeśli rozmawiamy o ich wypuszczeniu, bo wolność choćby jednego jest tego warta. Ale próba zmiany polityki Łukaszenki to scenariusz całkowicie nierealny – mówi Łatuszka. – Nie mamy sygnałów, by reżim proponował wymianę więźniów. W zeszłym roku pojawiła się propozycja unijnej dyplomacji, by w ramach gestu uwolnić 500 osób. Nic nie dała – zwraca uwagę. ©℗