Ponad 300 zatrzymanych osób i dziesiątki rannych - to najnowszy bilans zamieszek, które trwają od rana we Frankfurcie nad Menem. Do miasta przyjechały tysiące przeciwników Europejskiego Banku Centralnego, aby zakłócić ceremonię otwarcia nowej siedziby banku.

Organizator protestu, antykapitalistyczny ruch Blockupy zapowiadał, że chce przeprowadzić kolorową i pokojową demonstrację. Sytuacja najwyraźniej wymknęła się jednak spod kontroli. W stronę funkcjonariuszy ochraniających siedzibę banku poleciały kamienie i petardy.

Od rana we Frankfurcie płoną radiowozy, agresywni demonstranci budują i podpalają na ulicach barykady. Część miasta przypomina pole bitwy. W niektórych szkołach odwołano zajęcia w obawie o bezpieczeństwo uczniów. Policja podaje, że blisko 90 funkcjonariuszy odniosło obrażenia. Zatrzymano już około 350 osób. Także demonstranci mówią o wielu rannych w swoich szeregach. Policja użyła bowiem armatek wodnych i gazu. Organizatorzy szacują, że do Frankfurtu przyjedzie dziś ok. 10 tysięcy przeciwników kapitalizmu i polityki finansowej prowadzonej w czasach kryzysu przez Europejski Bank Centralny.