Wkrótce do Iraku uda się 60 brytyjskich żołnierzy z misją szkolenia kurdyjskich peszmergów. Do tej pory Brytyjczycy przeszkolili już tysiąc kurdyjskich bojowników, którzy prowadzą kontrofensywę przeciwko siłom Państwa Islamskiego w rejonie Mosulu na północy Iraku.

Pierwszych dwunastu Brytyjczyków udało się do Kurdystanu jeszcze w październiku zeszłego roku, aby przeszkolić Kurdów w obsłudze dostarczonych im przez Londyn 40 ciężkich karabinów maszynowych. W grudniu w Iraku było już 50 Brytyjczyków, a szef resortu obrony Michael Fallon zapowiedział wysłanie do Iraku setek brytyjskich instruktorów. Minister Fallon zapewniał, że nie będą oni walczyć z islamistami, a szkolenia będą mieć miejsce w dwóch założonych przez Amerykanów ośrodkach - pod Bagdadem i w Kurdystanie - z dala od linii frontu.

Jak dotąd, cały brytyjski wysiłek skierowany jest na pomoc Kurdom, uważanym za jedyną dobrze motywowaną siłę zbrojną będącą efektywną przeciwwagą dla Państwa Islamskiego. Również kolejnych 60 instruktorów uda się do Kurdystanu. Brytyjscy komentatorzy zwracają uwagę, że ochotnicze siły kurdyjskie były dotąd traktowane po macoszemu przez rząd w Bagdadzie. Niemal całość amerykańskiej pomocy wojskowej skierowana była do armii rządowej, która poszła w rozsypkę po pierwszym uderzeniu islamistów, pozostawiając nowoczesny sprzęt w ich rękach.