"Nie sądzę, by to Putin zabił Niemcowa" - pisze Roger Boyes, dziennikarz "Timesa" i były korespondent w Moskwie i Warszawie. Przekonuje, że mord to część szerszej gry nastawionej na osłabienie lidera Rosji. Porównuje zabójstwo polityka rosyjskiej opozycji do mordu na księdzu Jerzym Popiełuszce.

"Trzydzieści lat temu oglądałem podobny kryzys w komunistycznej Polsce" - pisze Boyes. "Popularny ksiądz Jerzy Popiełuszko został zabity przez zbuntowanych agentów na rozkaz twardogłowch osób z kręgów służb i spoza nich. Chcieli oni powstrzymać generała Jaruzelskiego od czynienia ustępstw wobec Zachodu. Uważali, ze dyktator zmiękł" - pisze komentator.

Stawia tezę, że zabójstwo Niemcowa stanowi podobny sygnał. Bo wielu radykałów w Rosji uważa, że Putin jest i tak zbyt pojednawczy w sprawie Ukrainy. Boyes pisze, że na Kremlu mord odebrano jako próbę zradykalizowania opozycji. To mogłoby zostać wykorzystane jako jedna z kart w szerszej grze nastawionej na destabilizację Putina.
Publicysta jest przekonany, że Putin nie kontroluje już w pełni służb. Te składają się z konkurujących ze sobą grup. "Opierając się na polskich doświadczeniach, stawiam na to, że zabójca Niemcowa sterowany był przez jedną z nich" - pisze komentator.

Zdaniem Boyesa, Putin zaostrzy kurs wobec opozycji oraz własnych służb. I jeszcze mniej skory będzie do porozumienia z Zachodem.