Egipt zbombardował pozycje dżihadystów w Libii. Włosi boją się, że Państwo Islamskie pojawi się u ich granic
Egipskie myśliwce wykonały osiem nalotów na położone we wschodniej części Libii miasto Derna. To w tym ośrodku najsilniejsi są ekstremiści, którzy ogłosili powstanie „libijskiej” prowincji kalifatu. Chcą być częścią Państwa Islamskiego, które powołano w czerwcu ub.r. na terenach Syrii i Iraku. Jednocześnie prezydent Egiptu Abdel Fattah al-Sisi odbył rozmowę na temat sytuacji w Libii z prezydentem Francji Francois Hollande’em. W następstwie rozmowy Pałac Elizejski wydał krótki komunikat, w którym przywódcy apelują do Rady Bezpieczeństwa ONZ o zwołanie spotkania w sprawie Libii.
W kraju od miesiąca trwa kruche zawieszenie broni, które ma utorować drogę do rozmów. Pomimo tego włoski minister spraw wewnętrznych Angelino Alfano stwierdził w wywiadzie dla dziennika „La Repubblica”, że sytuacja w kraju jest tak zła, że rozwiązać ją może tylko międzynarodowe militarne zaangażowane. Alfano nie określił, czy miałaby być to misja NATO, zaznaczył jedynie, że musiałoby się to odbywać pod auspicjami ONZ.
Tymczasem wysiłkom dyplomatycznym na miejscu przewodzi specjalny wysłannik sekretarza generalnego ONZ Bernardino León. Po wielu miesiącach starań udało mu się w ub. tygodniu zachęcić strony konfliktu do spotkania przy negocjacyjnym stole. Na razie jednak nie ma mowy o sukcesie. Chwilowo dyplomata – zgodnie z komunikatem na stronie Misji Wsparcia Narodów Zjednoczonych w Libii – uzgadnia ze stronami kalendarz i tematykę dalszych spotkań.
Pośpiech w negocjacjach jest wskazany, bowiem toczący się w kraju konflikt zaczyna powoli niszczyć podstawy powojennej odbudowy kraju. Chodzi oczywiście o przemysł naftowy, o kontrolę nad nim walczą obydwie strony. Obecnie naftowe porty w Ras Lanuf i Sidrze znajdują się pod kontrolą uznawanego na Zachodzie rządu Abdullaha al-Thinniego. Ale siły islamistów z zachodu próbowały przejąć je w połowie grudnia ub.r. W wyniku starć zniszczony został zbiornik o pojemności 1,8 mln baryłek. Te i inne straty znacząco wpłyną na tempo odbudowy kraju po zakończeniu konfliktu, tym bardziej że już teraz dzienna produkcja w kraju jest na poziomie jednej piątej produkcji sprzed 2011 r.
Nasilenie ataków przeprowadzanych przez ekstremistów niepokoi rządy po drugiej stronie Morza Śródziemnego. Oczywistym zagrożeniem dla bezpieczeństwa jest możliwość pokonania przez dżihadystów Morza Śródziemnego na jednej z łodzi, którymi imigranci starają się przedostać do Europy. To z tego względu minister Alfano mówi o tym, że Libia jest „kluczowa dla przyszłości Zachodu”.
Napływ terrorystów drogą morską nie będzie głównym sposobem przedostawania się ekstremistów do Europy. Przede wszystkim zarówno Państwo Islamskie, jak i Al-Kaida świadome są tego, jak trudno będzie ich wysłannikom dotrzeć do krajów Zachodu. Dlatego od kilku miesięcy zachęcają do stosowania taktyki „samotnego wilka” – takiej jak w przypadku zamachów na redakcję „Charlie Hebdo” czy w sobotę w Kopenhadze. Po drugie, nawet rząd w Trypolisie, oskarżany o współpracę z ekstremistami, nie chce rozwoju organizacji powiązanych z Państwem Islamskim (na razie trzy grupy zadeklarowały afiliację z PI), gdyż mogą one pozbawić ich władzy.