W kopalni Mysłowice-Wesoła wznowiono poszukiwania zaginionego górnika. Akcję pod ziemią prowadzi od 8 do 10 zastępów ratowniczych.

Nie wiadomo jak długo potrwa dotarcie do górnika. W poniedziałek wieczorem w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do wybuchu metanu. 31 górników zostało poszkodowanych, najciężej ranni przebywają w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Trwa przeszukiwanie wyrobiska w kopalni Mysłowice-Wesoła w którym najprawdopodobniej znajduje się 42-letni górnik.
Ratowników w ostatnich dniach trzeba było kilka razy wycofać z rejonu katastrofy ze względu na wysoką temperaturę i możliwość kolejnego wybuchu.


- Panujące pod ziemią trudne warunki sprawiają, że choć do przejścia pozostało ratownikom niespełna 500 metrów do górnika mogą dotrzeć dopiero jutro albo i pojutrze - poinformował Grzegorz Standziak ze sztabu akcji. Ekipy poszukiwawcze muszą stale kontrolować skład atmosfery, która może mieć właściwości wybuchowe.

Ratownicy sygnalizują też, że w obniżeniach wyrobiska jest woda, co jeszcze bardziej może spowolnić akcję.
Ratownicy w trakcie przeszukiwania wyrobiska muszą jednocześnie instalować specjalną linię chromatograficzną czyli rurkę, która zasysa powietrze i bada jego skład, w tym ilość tlenku węgla i metanu.


Ze względu na duże zadymienie muszą także montować lutniociąg, czyli swego rodzaju rurociąg, którym tłoczone jest powietrze. Pozwala on rozrzedzić dymy i tym samym zwiększyć widoczność w rejonie poszukiwań.