Dokładnie za miesiąc, 13 października w Oslo ogłoszona zostanie decyzja dotycząca tegorocznej pokojowej nagrody Nobla. W powstających już rankingach przyszłych noblistów na pierwszym miejscu wymieniany jest papież Franciszek.

Tuż za nim plasuje się Denis Mukwege lekarz, ginekolog z Demokratycznej Republiki Konga. W prowadzonych przez jego fundację szpitalach, uratowano życie i zdrowie setek kobiet, ofiar przemocy seksualnej w tym rejonie Afryki.

W pierwszej dziesiątce kandydatów wymieniany jest też Edward Snowden. Do nagrody zgłosił go norweski profesor prawa Terje Einarsen. Dowodzi on, że działalność Snowdena zmusiła ludzi do zastanowienia się nad rosnącym zasięgiem globalnych działań wywiadowczych sprzecznych z założeniami społeczeństw obywatelskich.

Wobec zbliżającego się terminu ogłoszenia decyzji Norweskiego Komitetu Noblowskiego w sprawie Snowdena w mediach zabrał głos wybitny norweski polityk i prawnik Michael Tetzschner. Ostrzegł on, że gdyby laur przypadł Amerykaninowi, a on sam przybył po jego odbiór z Moskwy, to zostałby zapewne pierwszym w historii noblistą aresztowanym zaraz po przyjeździe do Oslo. Zatrzymania dokonała by, wypełniając swoje obowiązki policja norweska. Snowden jest bowiem poszukiwany przez wymiar sprawiedliwości USA. Norwegów do takiego kroku zmuszają obowiązujące ich porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi.