- MAK to byłby zły scenariusz wyjaśniania katastrofy - tak w telewizji Superstacja mówi o katastrofie malezyjskiego samolotu na Ukrainie pułkownik Edmund Klich, były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, akredytowany przy MAK podczas wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Klich dodaje, że najlepszym rozwiązaniem byłaby komisja międzynarodowa.

- MAK to byłby zły scenariusz wyjaśniania katastrofy. Dlatego, że jakąkolwiek decyzję MAK by wydał, to ona byłaby albo zaakceptowana tylko przez jedną stronę, albo przez żadną stronę - powiedział w Superstacji Edmund Klich.

- Zresztą komisja nie będzie ustalać kto wystrzelił rakietę. Będzie ustalać przyczynę upadku samolotu. A przyczyną najprawdopodobniej jest uderzenie rakiety przeciwlotniczej średniego zasięgu. Na miejscu mogą być eksperci innych państw, np. Malezji i Stanów Zjednoczonych. Najlepszym rozwiązaniem byłaby komisja międzynarodowa - mówi Klich w Superstacji.

- Gospodarzem z punktu widzenia prawa lotniczego jest Ukraina i ona powinna badać wypadek lotniczy. Państwo ukraińskie może podpisać z dowolnym państwem umowę i zlecić badanie tego wypadku. Tak określają to przepisy - dodał Klich.

Według Edmunda Klicha komisja nie wskaże sprawców zestrzelenia maszyny:

- Komisja ustali przyczyny, ale nie ustali winnych. To musi być inna komisja, typu prokuratorskiego. I tu będzie większy problem: z dostępem do świadków, czy będzie w ogóle można do nich dotrzeć.