Ponad 20 osób zginęło w najnowszych izraelskich nalotach na Strefę Gazy. Takie dane podają źródła palestyńskie. Od wtorku Izrael prowadzi bombardowania wymierzone w islamistów z Hamasu, a ci odpowiadają wystrzeliwanymi z Gazy rakietami. To największa od niemal dwóch lat eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Palestyńczycy twierdzą, że od początku izraelskiej ofensywy zginęło już 80 osób, a ponad pół tysiąca zostało rannych. Ministerstwo zdrowia podaje, że w nalotach zginęło także 17 cywilów, w tym kobiety i dzieci. Izraelska armia przyznała, że wśród ofiar jest ośmiu cywilów.

Od północy Izrael miał zaatakować ponad sto celów w Gazie, związanych z Hamasem. W odpowiedzi na tereny izraelskie wystrzelono z Gazy 12 rakiet, ale większość z nich została przechwycona przez system przeciwrakietowy "Żelazna Kopuła". W kilku miastach, w tym w Tel Awiwie, znów słychać było alarmy przeciwrakietowe, a mieszkańcy pochowali się do schronów.

Sytuacją na Bliskim Wschodzie ma się zająć zbierająca się na nadzwyczajnym posiedzeniu w Nowym Jorku Rada Bezpieczeństwa ONZ. "Strefa Gazy znalazła się na krawędzi przepaści. Stanowczo potępiam wielokrotne ataki rakietowe prowadzone z Gazy na terytorium Izraela. Są one nie do przyjęcia i muszą ustać" - oświadczył Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki Mun.

Na razie jednak nie zanosi się na szybkie zakończenie konfliktu. Zarówno władze Izraela, jak i Hamas twierdzą, że nie ma mowy o zawieszeniu broni, dopóki druga ze stron nie zaprzestanie ataków. Izrael zapowiada, że wkrótce będzie chciał rozpocząć ofensywę lądową w Gazie.

Tymczasem Egipt otworzył zamknięte zazwyczaj przejście graniczne ze Strefą Gazy w Rafah. Chodzi o to, aby umożliwić rannym wyjazd z terenów palestyńskich na leczenie do egipskich szpitali.