Opozycja zgodnie domaga się wyciągnięcia konsekwencji wobec rządu po ujawnieniu nagrań przez tygodnik "Wprost". PiS proponuje przegłosowanie konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu, inne partie skłaniają się raczej ku samorozwiązaniu parlamentu.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak podkreślił na antenie Programu III Polskiego Radia, że konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Donalda Tuska to jedyny scenariusz, który pozwoli uniknąć ewentualnych nieprawidłowości podczas wyborów. Polityk dodał, że powołując tymczasowy rząd ekspercki będzie można zmienić kodeks wyborczy, tak by nie dochodziło do "cudów nad urną".

Z kolei zdaniem Barbary Nowackiej z Twojego Ruchu, Platforma Obywatelska powinna poprzeć wniosek o samorozwiązanie Sejmu i podać się weryfikacji wyborczej. Nowacka oczekuje też, że premier zacznie wyciągać konsekwencje wobec swoich ministrów i skończy z wizją "trzymania się stołków na siłę".

Wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderelich zapewnił natomiast, że jeśli premier będzie chciał wyborów, to uzyska poparcie Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dodał jednak, że do wyborów może dojść najwcześniej za kilkanaście tygodni, a sprawa wymaga natychmiastowego wyjaśnienia. Dlatego szef rządu powinien złożyć w Sejmie informację, dotyczącą całej afery - podsumował Wenderlich.

Natomiast eurodeputowany Polskiego Stronnictwa Ludowego Jarosław Kalinowski odrzucił możliwość poparcia konstruktywnego wotum nieufności, nie wykluczył jednak wcześniejszych wyborów. Polityk ludowców zaapelował jednocześnie do dziennikarzy "Wprost", by w imię odpowiedzialności za państwo i upublicznili wszystkie swoje zasoby, tak, by politycy pod naciskiem opinii publicznej mogli znaleźć scenariusz wyjścia z kryzysu.