Wielka Brytania ma na pewno poparcie Węgier, wcześniej także Szwecji i Holandii, choć ostatnio premierzy tych krajów łagodzili krytyczne opinie na temat Jean-Claude Junckera.
Do tej pory to unijni przywódcy wybierali przewodniczącego Komisji na zasadzie konsensusu. Teraz jednak, pod presją Europarlamentu, szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy nie chce przedłużać negocjacji i zamierza na szczycie przedstawić kandydaturę Jean-Claude Junckera mimo braku jednomyślności. W tej sytuacji szef brytyjskiego rządu domaga się głosowania w tej sprawie wśród unijnych przywódców.
„David Cameron mówi - niech każdy położy karty na stole i od razu zastrzega, że to będzie precedens, że tak ważnej decyzji unijni przywódcy nie podejmowali wcześniej większością głosów. David Cameron chce też pokazać w kraju eurosceptycznemu elektoratowi, że walczył do upadłego, ale został przegłosowany” - powiedział Polskiemu Radiu Bruno Waterfield z dziennika Daily Telegraph. A oprócz stanowiska szefa Komisji są jeszcze inne do obsadzenia. Na giełdzie pojawiają się nowe nazwiska - obecna komisarz do spraw humanitarnych Krystalina Georgijewa z Bułgarii wymieniana jest w gronie kandydatów na szefową unijnej dyplomacji. Wymóg, że jedno ze stanowisk powinno przypaść kobiecie i komuś z nowego kraju Wspólnoty byłby więc spełniony.
Mówi się też, że druga kobieta -duńska premier Helle Thorning-Schmidt mogłaby być przewodniczącą Rady Europejskiej. Według komentatorów jedyną przeszkodą byłoby to, że Dania nie należy do stref euro. Ale ciekawie w tym kontekście brzmi wczorajsza wypowiedź niemieckiej kanclerz, która spotkała się z duńską premier w Berlinie. Angela Merkel, bez wymieniania nazwisk powiedziała, że na czele Unii może stać osoba spoza eurolandu.