Na trzy dni przed rozpoczęciem mistrzostw świata w piłce nożnej, w Sao Paulo, gdzie odbędzie się mecz otwarcia, doszło do ulicznej demonstracji pracowników metra. Związkowcy żądają wyższych płac. Prezydent Brazylii Dilma Rousseff zapowiedziała, że nie pozwoli, by agresywne demonstracje zakłóciły piłkarskie mistrzostwa.

Do rozproszenia grupy kilkuset osób policja użyła gazu łzawiącego. Nad demonstrującymi krążą helikoptery. Inna grupa demonstrantów, około 150-osobowa, podpalając śmieci zablokowała główną ulicę w dzielnicy biznesowej. Użyto wobec niej granatów ogłuszających i gazu łzawiącego.

Od kilku dni w Sao Paulo, największym brazylijskim mieście, nie działa metro - strajkujący pracownicy domagają się ponad 12-procentowej podwyżki. Tymczasem sąd uznał strajk za nielegalny i nałożył na związki zawodowe karę w wysokości około 140 tysięcy złotych za każdy dzień jego trwania. Rządzący miastem gubernator Geraldo Alckmin zagroził, że zwolni pracowników, którzy nie przyjdą do pracy.

Aglomeracja Sao Paulo jest zamieszkiwana przez 21 milionów osób, w większości uzależnionych od transportu publicznego. Ogromnym problemem metropolii są wielokilometrowe korki, a strajk pracowników metra dodatkowo pogarsza sytuację.