Politycy są zgodni, że Bartoszowi Arłukowiczowi nie uda się zrealizować wymagań premiera i w kilka miesięcy zlikwidować kolejek do lekarzy wąskich specjalizacji. Wówczas, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami premiera, czeka go dymisja.
Andrzej Rozenek z partii Twój Ruch uważa, że dymisja Arłukowicza jest nieuchronna. Według posła, wystarczy odwiedzić dowolny oddział onkologiczny, by przekonać się, że minister zdrowia nie radzi sobie z powierzonymi mu obowiązkami. Według Rozenka, przez dwa lata, Bartosz Arłukowicz nie przedstawił żadnego planu, jak naprawić służbę zdrowia.
Beata Kempa z Solidarnej Polski jest przekonana, że zostaną i kolejki, i Arłukowicz. Jej zdaniem ani premier ani minister zdrowia nic nie zrobili, by poprawić sytuację pacjentów. Posłanka Kempa podkreśla, że konieczna jest szybka zmiana przepisów dotyczących funkcjonowania służby zdrowia.
Adam Hofmann z PiS nie ma wątpliwości, że Arłukowicz nie przetrwa długo na swoim stanowisku. Minister nie ma bowiem, jego zdaniem, żadnego pomysłu, jak skrócić czas oczekiwania na wizytę u lekarza.
Według europosła SLD Wojciecha Olejniczaka, ostre słowa premiera o Arłukowiczu pokazują, że jego dymisja jest praktycznie przesądzona. W ocenie Olejniczaka, minister zdrowia ma za mało czasu, by realnie coś zmienić.
Stanisław Żelichowski z koalicyjnego PSL jest zdania, że Bartoszowi Arłukowiczowi nic nie grozi ze strony krytyków, ale misji wyznaczonej przez premiera raczej nie podoła. Ma na to za mało czasu.
Głosy o nieuchronnym odwołaniu Arłukowicza rozległy się po odwołaniu przez niego szefowej NFZ Agnieszki Pachciarz. Straciła ona stanowisko z powodu niezadowalającego, w ocenie ministra, działania systemu weryfikacji uprawnień pacjentów e-WUŚ.