Co najmniej sześć osób zginęło, a 45 zostało rannych w stolicy Libii po tym jak milicjanci otworzyli ogień do demonstrantów. Strzały padły przed siedzibą milicji z miasta Misrata w dzielnicy Gharghur. Według miejscowej telewizji, stan 15-orga rannych jest krytyczny.

Przed budynkiem zebrał się kilkusetosobowy tłum. Milicjanci zaczęli najpierw strzelać w powietrze. Ponieważ ludzie napierali, zaczęto strzelać w tłum. Libijskie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że zginęły co najmniej dwie osoby.

W Libii cały czas dochodzi do zamieszek i przemocy - zwykle z udziałem skupionych w oddziałach milicji byłych rebeliantów, którzy brali udział w obaleniu Kadafiego.
O milicji z Misraty było głośno na początku tego tygodnia, kiedy jeden z jej przywódców, Nuri Friwan, został śmiertelnie ranny w starciu z inną grupą milicji powstałą też z byłych rebeliantów.

Wcześniej podczas walk pomiędzy grupami bojowników zginęły dwie osoby. Zdaniem zachodnich dyplomatów, sytuacja w Libii staje się coraz bardziej niestabilna. Trypolis ma ogromne trudności ze zdyscyplinowaniem czy nawet kontrolowaniem lokalnych rywalizujących ze sobą milicji. Ich członkowie oficjalnie uznają władze w Trypolisie, ale de facto przyjmują rozkazy wyłącznie od swoich lokalnych przywódców. Ponadto poszczególne ugrupowania walczą między sobą o wpływy w nowej Libii.

Po obaleniu Kadafiego uzbrojone po zęby milicje wykorzystały polityczną próżnię, brak funkcjonującej armii i policji, by wywalczyć dla siebie terytoria.