Bez wątpienia pani kanclerz należą się gratulacje - powiedział dziennikarzom w Sejmie Andrzej Halicki z PO. Polityk dodaje, że z niemieckich wyborów płynie też dobry sygnał do Polski. Jak wyjaśnia, stabilizacja popłaca. "Dobrze odbierana przez rynki obrona przed kryzysem, a jednocześnie silna władza daje perspektywę rozwoju" - powiedział.

Chadecja Angeli Merkel była blisko absolutnej większości w Bundestagu. Już wiadomo, że będzie musiała poszukać sobie koalicjanta. Dużego wyboru nie ma, bo w parlamencie po raz pierwszy od ponad 60 lat zabraknie tradycyjnego partnera chadeków, czyli partii liberalnej. By rządzić Angela Merkel musi zacząć współpracę z którąś z partii obecnej opozycji.

Najbardziej prawdopodobny jest sojusz z socjaldemokratami z SPD, choć na razie z żadnej strony nie padły jeszcze konkretne deklaracje. W ocenie Andrzeja Halickiego, byłby to dobry scenariusz. Kłopotem - zaznacza - może być postawa lidera socjaldemokratów Peera Steinbruecka w czasie kampanii. "Chyba będzie musiał znaleźć przeciwwagę w tym, co reprezentuje szef Parlamentu Europejskiego Martin Schultz i druga część SPD, raczej nastawiona na budowanie odpowiedzialnego kursu Niemiec jeśli chodzi o Europę" - podkreśla Halicki.

Koalicja CDU-SPD rządziła już w latach 2005-2009 i była dobrze oceniana przez wielu Niemców. Socjaldemokraci wyszli jednak z tego układu mocno osłabieni. Dlatego w szeregach SPD pomysł przyjmowany jest z rezerwą. Teoretycznie CDU mogłoby rządzić także z Zielonymi, ale to byłoby politycznie trudne, bo relacje między tymi partiami nie są najlepsze.