Abdulrahman ma 53 lata. Wraz z rodziną uciekł z syryjskiego miasta Hama. Teraz mieszka w północnym Libanie. W Syrii był bogatym człowiekiem - sprzedawał krowy. „Pewnego dnia bezpieka ukradła mi wszystkie krowy. Zabierali też meble a nawet samochody. A potem nasze domy zbombardowano” - opowiada mężczyzna w rozmowie z Polskim Radiem.
Abdulrahman mówi, że z bogacza stał się biedakiem. Podobny los spotkał wielu innych Syryjczyków. Ci, którzy uciekli z kraju i mieszkają w Libanie, żyją tylko dzięki międzynarodowej pomocy. Jednak uchodźców jest coraz więcej, a pieniędzy na ich utrzymanie coraz mniej. „Nasz główny problem to brak funduszy. Każdego tygodnia potrzebujemy 30 milionów dolarów, by zapewnić jedzenie wszystkim dotkniętym wojną w Syrii - mówi rzeczniczka Światowego Programu Żywienia Elisabeth Byrs.
ONZ alarmuje, że jeśli nic się nie zmieni, to do końca roku liczba uchodźców przekroczy 3 miliony osób. A to oznacza, że organizacje pomocowe, którym już teraz brakuje pieniędzy, będą ich potrzebowały jeszcze więcej.
Najwięcej Syryjczyków uciekło jak dotąd od Libanu. Inne duże skupiska uchodźców to Jordania i Turcja.