To hakerzy z komunistycznej Północy w ubiegłym miesiącu przeprowadzili zmasowany atak na serwery w Korei Południowej. Dziś w Seulu opublikowano wyniki śledztwa w tej sprawie.

Do cyberataków z Północy dochodzi coraz częściej i są one coraz dotkliwsze dla znacznie bardziej zaawansowanego technologicznie Południa.

Serwery południowokoreańskich mediów, a także kancelarii prezydenta i premiera zaatakowane zostały 25 czerwca. Tego dnia przypadała 63. rocznica wybuchu wojny koreańskiej. W sumie zaatakowano, aż 69 serwerów należących do instytucji publicznych, mediów i przedsiębiorstw.

Południowokoreańskie śledztwo wykazało, że atak przygotowywany był od wielu miesięcy. Hakerzy do jego przeprowadzenia wykorzystali m.in. dane o dziurach w zabezpieczeniach, którymi wymieniali się południowokoreańscy internauci. W marcu tego roku zmasowany atak hakerów na prawie dwie doby sparaliżował system bankowy w Korei Południowej. Zakłócona została też praca stacji telewizyjnych.

Według Seulu za atakami stoi komunistyczna Północ, która w ten sposób chce wykraść newralgiczne dane dotyczące Korei Południowej i USA.