Historia zbrodni wołyńskiej wciąż wywołuje cierpienie - mówił szef IPN Łukasz Kamiński. Mimo to, jak dodał, rozmowa o tamtych zdarzeniach jest potrzebna.

W Pałacu Prezydenckim odbyła debata na temat zbrodni wołyńskiej. Uczestniczyli w niej polscy i ukraińscy naukowcy, hierarchowie kościelni i przedstawiciele władz obu krajów. Łukasz Kamiński uważa, że debata na temat tragicznych wydarzeń sprzed 70 lat jest niezwykle istotna, bo jej efektem może być wzajemne zrozumienie. Jest też trudna, bo dotyczy trudnej przeszłości.

Minister z Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski podkreślił, że zbrodnia wołyńska, mimo emocji, jakie wywołuje, potrzebuje naukowego osądu, ale też chrześcijańskiego przebaczenia. Do tego ostatniego potrzebni są kapłani, którzy będą dążyli do wzajemnego wyznania i odpuszczenia win, oraz pojednania. To był czas pogardy, niskiej ceny życia i absolutnego zła - tak zbrodnię wołyńską wspominał były szef MSZ Adam Daniel Rotfeld. Jego zdaniem, próba zapomnienia o niej daje negatywne rezultaty, bo "prawda, która nie jest nazwana, wraca z dużo większą siłą i ma bardzo negatywne skutki".

Prezydencki doradca do spraw historii, historyk profesor Tomasz Nałęcz podkreślał, że najgorsza w kontaktach polsko ukraińskich jest niewiedza. "Przeciętny Polak i Ukrainiec wie niewiele o tych wydarzeniach. O ile w Polsce od wielu lat zbrodnia wołyńska jest badana, na Ukrainie badania nad historią zostały zmarginalizowane. To niezwykle utrudnia wypracowywanie porozumienia" - tłumaczył ukraiński historyk Andrij Portnow. Po uzyskaniu niepodległości w 1991 roku Ukraina miała problem jak opowiedzieć swoją historię - mówił.
W drugiej części konferencji pod hasłem „Porozmawiajmy o faktach” wezmą udział historycy polscy i ukraińscy, którzy będą dyskutować między innymi o przyczynach konfliktu oraz o liczbie ofiar.

11 lipca przypada rocznica najbardziej krwawych wydarzeń w czasie zbrodni Wołyńskiej. Pochłonęła około 100 tysięcy ofiar po stronie polskiej - zabitych przez oddziały UPA, ale też około 15 tysięcy Ukraińców zgładzonych w ramach polskich akcji odwetowych.

Czas wybaczyć Ukraińcom?

"O ofiarach rzezi wołyńskiej nie można zapomnieć" - uważa pallotyn ksiądz Jerzy Limanówka. Zakonnik zorganizował debatę na temat polsko-ukraińskiego przebaczenia. Jak mówi, nie można żyć bez darowania win - dla wielu taki gest to potrzeba serca. "Jednak obecnie nawoływanie do pojednania może być powodowane tylko polityczną poprawnością" - ocenia ksiądz Jerzy Limanówka. Pallotyn obawia się, że mówienie dziś o przebaczeniu to może być tylko pusty gest.

Na przebaczanie teraz, tuż przed 70. rocznicą rzezi wołyńskiej jest już za późno, mówi IAR Zbigniew Gluza szef Ośrodka " Karta". Historyk na prośbę naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych opracował program prac nad przełamania impasu w kwestii pojednania polsko-ukraińskiego. O godzinie 17.00 zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski będą się wspólnie modlili za zamordowanych 70 lat temu na Wołyniu. W warszawskiej świątyni greckokatolickich księży bazylianów hierarchowie oraz biskupi obu Kościołów odprawią panichidę - nabożeństwo za zmarłych. Będą w nim uczestniczyć, prezydent Bronisław Komorowski oraz marszałkowie

Panichida w intencji Wołynia odprawiona.

Nabożeństwu celebrowanemu w cerkwi greckokatolickiego zakonu ojców bazylianów w Warszawie przewodniczył zwierzchnik ukraińskiego Kościoła grekokatolickiego, arcybiskup Światosław Szewczuk. W swojej homilii, przebywający z wizytą w Polsce hierarcha, nawiązał do biblijnej opowieści, w której Chrystus nakazał przebaczać nie 7, a 77 razy. Mówił o zbrodni wołyńskiej. Określił ją jako "tragedię". Mówił też o "bratobójczych walkach polsko-ukraińskich na innych ziemiach." W kontekście zbrodni wołyńskiej, arcybiskup Szewczuk podkreślił, że polityka nie zwalnia człowieka z obowiązku przestrzegania bożego prawa. Mówił: "człowiek, który przelewa niewinną krew swojego wroga, przeciwnika politycznego, jest takim samym zabójcą jak ten kto to czyni dla rabunku i tak samo zasługuje na karę Bożą."

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Józef Michalik w swojej homilii, ofiary zbrodni wołyńskiej określił jako "bratobójcze ofiary." Mówił też, że należy odciąć się od nacjonalizmu i zaściankowości. Podkreślił, że "budowanie bezpiecznych perspektyw współistnienia naszych narodów jest niemożliwe bez uzdrowienia relacji z naszymi sąsiadami."
We mszy uczestniczył też prezydent Bronisław Komorowski. W przemówieniu, które wygłosił zwrócił uwagę, że sąsiedztwo polsko-ukraińskie "nie zawsze było dobre i łatwe." Dodał, że długa jest lista wzajemnych żalów, krzywd i pretensji, jednak łatwiej ludziom pamiętać o "krzywdach doznanych, niż o krzywdach wyrządzonych." Prezydent zreferował też historię trudnych i bolesnych relacji polsko-ukraińskich w XX wieku. Bronisław Komorowski mówił, że powinniśmy o tych faktach pamiętać, ale "nie po to aby oskarżać, lecz po to aby poprzez prawdę i rachunek sumienia dążyć do oczyszczenia i pojednania."