W rozmowie z Moniką Olejnik politolog oskarżył dziennikarzy o kreowaniu negatywnej opinii na temat rządu i nawiązał do ostatnich wypowiedzi m.in. Tomasza Lisa. - Mam trochę pretensji wobec pani zawodu. Nawet najlepsi dziennikarze, jeden mówi, że skończyły się numerki do ginekologa, a drugi, że ten rząd jest śmieszny. W mediach się w ogóle nie dyskutuje o faktach, tylko o jakiś odczuciach. A opinia publiczna podąża za tzw. narracją elit. Popadamy w jakieś kompletne czarnowidztwo. Żaden z was nie przerywa bełkotu polityków, którzy mówią, że sfera ubóstwa rośnie. To nieprawda, bo się zmniejsza. Nierówności społeczne w Polsce rosną? Nieprawda! Od 2002 nie rosną – argumentował.
- Może pan powinien zostać rzecznikiem rządu – powiedziała Monika Olejnik.
- Rzecznikiem rządu nie mogę zostać, ale chciałbym, żebyśmy w tej negatywnej narracji nie popadali w skrajność, bo wiemy, że zadowoleni ludzie i narody lepiej zajmują się swoją pracą niż te nastawione pesymistycznie – opowiedział Markowski. Dodał, że środek cyklu parlamentarnego jest bezpiecznym momentem na wyrażenie niezadowolenia. – W tym rządzie jest bardzo dużo do wymiany i bardzo dużo do poprawienia – uciął.