Kilku napastników, którzy zaatakowali konsulat USA w Bengazi w Libii 11 września br., miało powiązania z ramieniem Al-Kaidy w Afryce Północnej, Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu (AQMI) - oświadczył w środę szef Afrykańskiego Dowództwa wojsk USA gen. Carter F. Ham.

"Jest jasne, że niektórzy z tych osobników mieli powiązania" z AQMI - powiedział generał Ham dziennikarzom w Paryżu.

Zastrzegł jednocześnie, że atak niekoniecznie był "zaplanowany, zorganizowany czy przeprowadzony przez AQMI".

W czasie ataku na konsulat USA w Bengazi zginęło czterech amerykańskich dyplomatów, w tym ambasador USA w Libii Christopher Stevens. Na razie przed komisjami ds. wywiadu Kongresu USA trwa śledztwo w tej sprawie.

Po ataku w Bengazi ówczesny dyrektor CIA gen. David Petraeus (który 9 listopada podał się do dymisji) mówił, że był on spontaniczną reakcją na antymuzułmański film wyprodukowany w USA i pokazany w krajach arabskich. Wersję tę powtórzyła w wywiadach telewizyjnych nazajutrz po ataku ambasador USA przy ONZ Susan Rice. Tymczasem już wtedy pojawiły się dowody, że chodziło o z góry zaplanowany atak terrorystyczny.

Film "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów) został uznany przez muzułmanów za obraźliwy dla proroka Mahometa. Udostępniony w internecie wywołał we wrześniu gwałtowne protesty muzułmanów na świecie i ataki na placówki dyplomatyczne USA.