Były dyrektor CIA, emerytowany generał David Petraeus, który podał się do dymisji po ujawnieniu jego romansu, zgodził się zeznawać jako świadek przed komisjami Kongresu ws. ataku islamistów na konsulat USA w Bengazi, w którym zginął ambasador amerykański w Libii.

Według informacji telewizji NBC News Petraeus wystąpi w czwartek przed Komisją ds. Wywiadu w Senacie.

Wcześniej już planowano, że generał pojawi się w czwartek przed tą komisją, ale kiedy seksskandal wyszedł na jaw w ubiegłym tygodniu i Petraeus zrezygnował ze stanowiska, administracja podała, że zamiast niego zeznania w Kongresie złoży jego zastępca w CIA Michael Morell.

Konsulat w Bengazi był chroniony przez funkcjonariuszy CIA i prywatnych ochroniarzy wynajętych przez rząd amerykański.

Tymczasem były kandydat na prezydenta, republikański senator John McCain wezwał w środę do powołania specjalnej mieszanej komisji Kongresu do zbadania sprawy ataku na konsulat w Bengazi 11 września br.

Republikanie zarzucają administracji, że do śmierci ambasadora Christophera Stevensa i trzech innych Amerykanów w tym ataku przyczyniły się zaniedbania ochrony tej placówki dyplomatycznej.

"Dlaczego sekretarz stanu Hillary Clinton nie odpowiedziała na powtarzające się ostrzeżenia z konsulatu i od ambasadora Stevensa? Dlaczego prośby o wzmocnienie ochrony zostały najwidoczniej odrzucone przez Departament Stanu? Dlaczego w rocznicę największego ataku terrorystycznego w naszej historii amerykańskie siły zbrojne w regionie nie były gotowe do szybkiej reakcji na to, co było stosunkowo łatwym do przewidzenia atakiem?" - pytał retorycznie senator McCain.

McCain i inni politycy republikańscy zapowiedzieli wezwanie przed planowaną komisję sekretarz stanu Hillary Clinton, ministra obrony Leona Panetty i innych wysokich przedstawicieli administracji odpowiedzialnych, ich zdaniem, za zaniedbania w Bengazi.

W kilka dni po ataku na konsulat, 14 września, Petraeus składał wyjaśnienia w tej sprawie w Kongresie i powiedział, że ambasador Stevens zginął w wyniku demonstracji tłumu protestującego przeciw antyislamskiemu filmowi wyprodukowanemu w USA.

W pierwszych dniach po tragicznym incydencie była to oficjalna linia administracji prezydenta Baracka Obamy, chociaż pojawiły się już wtedy dowody, że atak był z góry zaplanowany przez terrorystów islamskich.

Zdaniem republikańskiej opozycji rząd propagował wersję o "spontanicznej" demonstracji w Bengazi, aby nie powstało wrażenie, że mimo zabicia Osamy bin Ladena zagrożenie ze strony Al-Kaidy się nie zmniejszyło. Podważałoby to tezę o sukcesie polityki prezydenta w walce z terroryzmem i zaszkodziłoby mu w kampanii przed wyborami.

Republikanie sugerują, że Petraeus powielał tę wątpliwą wersję, gdyż 14 września, kiedy składał pierwsze wyjaśnienia w sprawie Bengazi, mógł już wiedzieć, że FBI prowadzi dochodzenie w sprawie jego pozamałżeńskiego romansu.