"Gazeta Polska Codziennie" dotarła do dokumentu Głównego Urzędu Śledczego przy Prokuraturze Federacji Rosyjskiej. Wynika z niego, że do katastrofy smoleńskiej doszło 20 kwietnia. Jest to ten sam materiał dowodowy, na który powoływał się Andrzej Seremet podczas swojego wystąpienia w Sejmie, kiedy obwinił rodziny o pomylenie ciał ofiar katastrofy.

"Z postanowienia śledczego do szczególnie ważnych spraw Głównego Zarządu Śledczego Komitetu Śledczego przy Prokuraturze Federacji Rosyjskiej starszego radcy wymiaru sprawiedliwości S.W. Gołkina wynika, że w dniu 20.04.2010 r. o godzinie 11 minut 00 na nastąpiła katastrofa lotnicza samolotu Tu-154M, na którego pokładzie znajdowało się 88 pasażerów i 8 członków załogi" – czytamy w oficjalnym dokumencie rosyjskiej prokuratury z 29 kwietnia 2010 r. w rozdziale „Okoliczności sprawy”. Cytowany przez "Wprost" dokument to ekspertyza zawierająca wyniki badań genetycznych szczątków ofiar katastrofy smoleńskiej.

To na ten właśnie dokument powoływał się prokurator generalny 27 września, kiedy przedstawił posłom wyjaśnienia dotyczące roli i zakresu działań prokuratury w kwietniu 2010 r., jeśli chodzi o czynności związane z identyfikacją, oznaczaniem i ekspediowaniem z Rosji do Polski ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Andrzej Seremet stwierdził wtedy, że to rodziny pomyliły się przy identyfikacji ciał.

W ujawnionej przez "Wprost" ekspertyzie nie ma też ani słowa o pomyleniu zwłok Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, choć już wówczas – co przyznała polska prokuratura – Rosjanie wiedzieli, że niewłaściwie pochowano ciała.