Hiszpanie podjęli akcja społeczna "Ja nie płacę", której uczestnicy odmawiają płacenia za transport, żywność i produkty pierwszej potrzeby. Ostatnio "rajdami" kilkudziesięciu osób na supermarkety w Andaluzji kierował burmistrz małego miasteczka - Juan Manuel Sanchez Gordillo, nazwany przez media "hiszpańskim Robin Hoodem" - pisze gazeta.pl

Akcję "Ja nie płacę" rozpoczęli na początku roku wykończeni kryzysem Grecy. W Hiszpanii podchwycili ją jako pierwsi użytkownicy katalońskich autostrad, najdroższych w całej Hiszpanii. Potem dołączyli do nich pasażerowie madryckiego metra i barcelońskich autobusów - informuje portal.

W ciągu kilku miesięcy akcja rozlała się na resztę kraju. Mieszkańcy wychodzą na ulice wznosząc hasła "Ja nie płacę! Chcę więcej za mniej!".

Coraz częściej też kupujący odmawiają płacenia w supermarketach. W Barcelonie rozpoczął się pierwszy proces jednej z takich osób. Prokurator żąda, aby kobieta zapłaciła za produkty, i obciąża ją grzywną w wysokości 90 euro. Obrońca domaga się uniewinnienia, ponieważ jego klientka nie ma z czego żyć.

Przywódcą ruchu jest 53-letni Juan Manuel Sanchez Gordillo, burmistrz miasteczka Marinaleda w Andaluzji. To niewielkie, liczące zaledwie 2600 mieszkańców miasteczko w w pobliżu Sewilli. Od 1979 roku Gordillo wygrywa ogromną większością głosów każde wybory. Reporter "Guardiana" pisał, że w miasteczku nie ma żadnych reklam, prawie wszyscy mają pracę, ziemia należy do społeczności, a płace są równe. Mieszkańcy własnymi siłami budują domy i płacą za nie zaledwie 15 euro miesięcznie, ale nie mogą zarabiać na ich sprzedaży.