Tuż po żeglarskim wyścigu klasy RS:X radość Zofii Noceti-Klepackiej ze zdobycia brązowego medalu igrzysk olimpijskich zmącił protest ekipy ukraińskiej. Ostatecznie został odrzucony, ale warszawianka swoje odcierpiała. "Miałam łzy w oczach" - przyznała.

"Byłam zdziwiona, bo przez cały wyścig nie miałam z Olgą Masliwiec najmniejszego kontaktu. Okazało się, że Ukraińcy zakwestionowali... sumę naszego ubezpieczenia. Na mecie byłam wyczerpana, głodna i nagle się dowiedziałam o tym proteście. Łzy mi się w oczach pojawiły. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Trochę to mało sportowe. O medale walczy się na wodzie, a nie przy zielonym stoliku" - podkreśliła Noceti-Klepacka.

Przed wyścigiem medalowym plasowała się na piątym miejscu. Miała wprawdzie trzy punkty straty do trzeciej Finki Tuuli Petaji, ale tyle samo do Polki miała także będąca za nią Masliwiec.

Do półmetka trasy Klepacka była poza podium - żeglowała na czwartej, piątej pozycji, a prowadziła Ukrainka. Pod koniec, w emocjonującej rozgrywce, prowadzenie objęła Hiszpanka Marina Alabau i już go do mety nie oddała. Masliwiec spadła na drugą lokatę, a na trzecią awansowała Polka. Taka kolejność dała jej brązowy medal.

"Trudno tak prostymi słowami wyjaśnić co Zosia zrobiła na tej ostatniej pętli. Generalnie popłynęła inaczej niż wszystkie zawodniczki i lepiej wykorzystała wiatr" - powiedział trener kadry Paweł Kowalski.

Ciężkie chwile Klepacka przeżywała w sobotę, kiedy podczas ósmego wyścigu pomyliła trasę. Kosztowało ją to spadek w klasyfikacji generalnej z drugiego na piąte miejsce.

"To był moment załamania; myślałam, że już nie wrócę do gry, a jednak... Po prostu trzeba walczyć do końca. Porozmawiałam z trenerem i rodzicami. Oni mnie zmotywowali do działania" - przyznała.

W sobotę z brązowego medalu w windsurfingowej klasie RS:X cieszył się także Przemysław Miarczyński(SKŻ Ergo Hestia Sopot).