Nepotyzm i kolesiostwo przynoszą ugrupowaniom politycznym wymierne zyski. Osoby, które otrzymują stanowiska z partyjnego klucza, wspierają fundusze wyborcze - informuje Rzeczpospolita.

Lukratywne posady dostają ci, którzy finansują partiom wybory. Przykładem tego są bohaterowie afery taśmowej, która kilka tygodni temu wstrząsnęła sceną polityczną i doprowadziła do dymisji ministra rolnictwa Marka Sawickiego. Osoby, które stanowiska zawdzięczają ludowcom, finansowały fundusz wyborczy PSL. W 2011 r. przed wyborami do Sejmu Andrzej Śmietanko, ówczesny prezes spółki Elewarr, i Władysław Łukasik, prezes Agencji Rynku Rolnego (obaj nie należą do PSL), wpłacili po 10 tys. zł.

Rzeczpospolita ujawnia także, że na liście funduszu wyborczego PSL są także m.in. Lucjan Zwolak, wiceprezes ARR (także wpłacił 10 tys.), oraz Anita Szczykutowicz, dyrektor Departamentu Promocji Ministerstwa Rolnictwa (5 tys. zł). Blisko 21 tys. zł – maksymalną dopuszczalną stawkę, jaką może wpłacać osoba fizyczna na fundusz wyborczy, przekazał Ryszard Smolarek, którego Marek Sawicki rekomendował na stanowisko szefa Agencji Rynku Rolnego po odwołaniu Łukasika.

Fundusz wyborczy PSL zasiliła przed ubiegłorocznymi wyborami do Sejmu rodzina Stanisława Kalemby, od niedawna ministra rolnictwa. Najbliższa rodzina ministra ze Swarzędza, w tym syn Daniel zatrudniony w Agencji Rynku Rolnego, wpłaciła w sumie 57 tys. zł. Podobnie Przemysław Litwiniuk (wpłacił ponad 20 tys. zł) – były szef gabinetu politycznego ministra Sawickiego, dziś poza resortem, ale czerpiący ogromne zyski z synekur państwowych. Jest m.in. dyrektorem Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa, a także członkiem rady nadzorczej Elewarru.