Polska czwórka podwójna wagi lekkiej, wicemistrzowie olimpijscy z Pekinu, w fatalnym stylu zakończyła występ na igrzyskach w Londynie. Na wioślarskim torze w Eton zajęła ostatnie miejsce. "Czas na zmiany" - ocenił dyrektor sportowy PZTW Bogdan Gryczuk.

Gryczuk przyznał, że nie jest zaskoczony słabą postawą Pawła Rańdy, Miłosza Bernatajtysa, Łukasza Pawłowskiego i Łukasza Siemiona, którzy nie potrafili pokonać żadnej osady. Jego zdaniem najwyższy czas na zmiany w tej konkurencji.

"Trudno się dziwić takiemu wynikowi skoro podczas zawodów Pucharu Świata też z nikim nie wygrali. Wioślarstwo to bardzo wymierny sport, tu nie ma przypadku" - powiedział PAP Gryczuk.

Jak dodał, głównym problemem srebrnej załogi z Pekinu była ogromna nadwaga, z którą zawodnicy zmagali się podczas okresu przygotowawczego.

"Na zgrupowanie do Portugalii osada miała 35 kilogramów nadwagi - średnio wychodzi prawie osiem na zawodnika. To jest nie do pomyślenia. Gwałtowne zbijanie wagi musi przynieść taki efekt jak dzisiaj. Następnym razem nie pozwolę, by doszło do takiej sytuacji. Może i związek powinien w pewnym momencie mocniej tupnąć nogą, ale wiem, że jakiekolwiek próby zmian z naszej strony skończyłyby się pretensjami. Potem oskarżono by nas, że nie pozwoliliśmy im dokończyć dzieła i zdobyć medalu, bo tak zapowiadali" - wyjaśnił.

Jego zdaniem, zabrakło też wewnętrznej rywalizacji, dlatego związek będzie szukał nowych zawodników w tej konkurencji.

"Mamy w tym roku mistrzostwa świata w konkurencjach nieolimpijskich oraz mistrzostwa świata juniorów, gdzie są zawodnicy, którzy mogą rywalizować na średnim poziomie światowym" - podkreślił dyrektor sportowy PZTW.

W niedzielę startowała tylko jedna osada. W poniedziałek rywalizację olimpijską rozpoczną Julia Michalska i Magdalena Fularczyk w dwójce podwójnej, a w repesażu popłynie żeńska czwórka podwójna w składzie: Natalia Madaj, Kamila Soćko, Joanna Leszczyńska i Sylwia Lewandowska.